-
rekonesans trasy family TDS
Mamy czas aby siedzieć w doma jak to nom godajom w związku z tym pieroństwym koronawirusym, siedziołech w doma, ale w końcu żech na koło poloz solo, zero kontaktu z innymi tylko rajza, jedzyni w sakwie, także obyło się bez kontaktu. Startuja około 11-tej i kierunek Bazylika kaj wpadom na trasa z TDS, przy Bazylice widza już stojące koła miejski… jadę cały czas wytyczoną trasą, idzie dobrze pogoda spoko wiatr nie przeszkadza i średnia wskazuje na to, że przejadę ten odcinek 100km w 4h, ale nie było tak dobrze bo gdzieś w okolicach Gogowa, aż do Zwonowic ciągle kurde w mordewind miałem i dał mi popalić, ale i tak wymieściłem…
-
Pomysł morsowania podyktowany przez Kornelię D. i super bo coś się dzieje, plan być o 11:tej w Bukowie na plaży i tam zmoczyć cztery litery i to się udało ;), ja że nie mam auta i w sumie dobrze to jadę rowerem, heh no nie do końca bo jadę tam pociągiem do Olzy i dalej rower, powrót tez rowerem przez Racibórz i Kuźnie…pociąg o 10:34 no i lecimy Kolejami Śląskimi, ale wiem już że się spóźnię bo przyjazd do Olzy o 11:04 a potem jeszcze mam 9 km do przekręcenia… no i jest Olaza jadę, naginam ostro aby ekipa jak najkrócej czekała na mnie, a wiem że czekają bo meldowali…
-
Pierwszy solo wypadzik w 2020
szybki mały spontanik, nic tego nie zapowiadało, spakowałem graty i pojechałem, nie nie żona mnie nie zdenerwowała, żeby nie było ;), pojechałem, a po powrocie ta relacja powstawała w takich oto warunkach ;), no ale dobra czas do konkretów 🙂 jest godzina, koło 14-tej, spakowany i ruszam w kierunku Rud… po drodze mały skręt na punkt widokowy, gdzie słoneczko już fajnie zachodziło, była godzina gdzieś koło 15-tej, może kilka minut po naprawdę klimacik był fajny, chwila zadumy i jadę dalej, bo na domek zawitam chyba po ciemku… tak wyrwałem, że zapomniałem kamerki która mnie nagrywała 🙂 mam ją, video będzie później, bo znowu będzie co montować… jest zimno, ale jechać…
-
morsowanie Pniowiec i dalej na Ochojec, Kamień
kierunek Pniowiec na co? po co? no ba na morsowanko 🙂 bardzo mi się ta miejscówka spodobała i dość często na nią wpadam wpadam rowerem więc już dość mocno rozgrzany, ale przed wejściem do wody i tak trochę skaczemy 😉 gotowy no to hop do wody… standardowo już pozdro dla DBT, a dziś szczególne pozdro bo mają dziś pierwszą klubową wigilijkę, na której ja nie będę, no cóż taki wybór 😉 pięknie schłodzony no to teraz czas się zagrzać 😉 małe pranie 🙂 morsowanko za mną to teraz jadę w kierunku Stodół natrafiam na polowanie w stałym miejscu, już nie pierwszy raz na to trafiam… jadę lasem w kierunku Ochojca,…
-
morsowanie na Pniowcu a potem rajza na kole dalej
jest sobota, jest poranek no to jedziemy na Pniowiec, a czemu nie, a co mi tam 😉 Pniowiec no to kąpiel musi być 🙂 miejscówka nowa nie jak w zeszłym roku główna plaża… tam to miejsce było zajęte przez wędkarzy więc jadę na inną sprawdzoną wcześniej, przez ciepłe dni… kąpiel krótka jakieś 10 minut, ale mi to wystarczy, po co się wyziębiać, nie o to mi chodzi, a jedynie o uodpornienie organizmu… podczas kąpieli widziałem łabędzie, ale nie podpłynęły, dopiero po moim wyjściu się odważyły… cała rodzinka, fajnie to wyglądało, super bym powiedział po zamoczeniu się i doznaniu energii czas coś na ząb wrzucić, a dokładnie moje śniadanie, specjalnie nic…
-
dzień niepodległości inaczej :)
dziś 11.11.2019 czyli dzień Niepodległości, dokładnie 101 rocznica, każdy krecie i kręci na taki dystans, ja nie, dziś postanowiłem inaczej, ale rok temu wykręciłem 100 km na ten dzień (więcej TU), zbieram się koło południa i jadę w kierunku Paruszowca do lasu, a co mi tam tam na miejscu ognisko i kolacja solo 😉 pogoda sprzyja, drewno przygotowane… ognisko, przygotówka też… to czas odpocząć i poczekać na ciemność 😉 szybko robi się ciemno to zdjęcie już po ciemku zrobione około godziny 16:30 chwile po nim już ciemno wokoło mnie, ale pumy nie widać 😉 przyjechałem tu na kolację tak więc zabieram się do jej przyrządzenia… jest kolacja jest tez i…
-
biwak u Leśnych Ludzi…
biwak, biwak i po biwaku, czas spędzony MEGA pozytywnie z Jaśkiem, jedziemy autem do miejsca docelowego, rower odpoczywa, ale nadrobię to na pewno w przyszłości, bo miejsce na które jadę jest spoko 70 km od domu tak więc można się zapakować w sakwy i pojechać na dwa czy więcej dzionków…jedziemy, jadę po Jaśka do Gliwic, po drodze Yerba… robimy małe zakupy i zapasy wody i wpadamy na miejscówkę, miejscówkę którą zawdzięczamy Leśnym Ludziom, dzięki Wam za ta mozliwość miejscówka powala na nogi… obóz rozbity las, las, ale prysznic jest nasz 😉 obozowisko ogarnięte to teraz czas na coś pszenicznego 😉 a potem praca, trzeba ogarnąć drzewo na wieczór do ogniska……
-
do domku na robotę, zawieszamy hamak
dziś rajza do domku gdzie byłem ostatnio, byłem w celu przypasowania hamaka i rozeznania wymiarów pod niego (więcej TU), ruszam spokojnie po ósmej w sakwach pełno, do tego młotki, wkrętarki itd. jedziemy, klimat jesienny jak malina elektrownia o poranku… lecimy na Rudy, jeszcze chłodno, ale fajnie… przed Rudami już kiedyś zauważyłem taki oto obiekt i zastanawiałem się co to jest, co to będzie, no imam odpowiedź…zajrzałem do środka, i spoko, po powrocie do domu zajrzałem tez na stronę www i mnie zamurowało jeśli chodzi o ceny…ale nie oceniam może warto… jadę dalej, krótki przystanek i fotki, bo klimat jesienny nie daje przejechać obojętnie… dalej Kotlarską… z daleka widzę jakiegoś “wariata” zapierd… ze…
-
na domek, tam robota i dalej na miejsce spoczynku saperów
Dzionek zapowiadał się dość słonecznie tak więc zabieram manatki i jadę do “swojego” domku coś porobić :), poprzednio zabrakło mi prądu w wkrętarce i roboty nie ukończyłem , no to teraz trzeba to dokończyć, jadę całkiem inną trasą niż zwykle, a to tak specjalnie… kierunek Pilchowice a tam dwa schrony które są w polu, jeden widoczny, a drugi zarośnięty, właśnie go odsłaniają… w Leboszowicach kierunek Trachy przez las, po drodze tablica informacyjna gdzie kiedyś znajdował się tu młyn wodny, ale nie ma po nim żadnego śladu… treść tablicy… i do tego miejsca droga była dosyć przejezdna, natomiast co się działo potem to wolałbym nic nie pisać… męka, męka bagna jak…
-
mała rajza i morsowanie na Pniowcu
rajza hmmm rajza miał być z DBT, ale jakoś nie poszło, bo pogoda różna, ale ja i tak ruszam się trochę i jadę na Pniowiec zamorsować, ruszam nasza Velostradą… elektrownia… i na Pniowcu, moja stara miejscówka zajęta przez wędkarzy, ale to nic i tak tu nie chciałem się moczyć tylko dalej 🙂 no i jestem na swojej nowej miejscówce, która to w lecie dobrze sprawdziłem, mam jeszcze dwie 🙂 nio to przebieramy się, a co buuaaa i jest to jest MOC, jest MOC jak mawiał mój “przyjaciel” dawny ;), całe morsowanie macie TU dupsko zadowolone no to kręcimy dalej, kierunek Stodoły… nowa, odnowiona ścieżka bajka jak dla mnie, teraz wysłana liśćmi…