2019,  Diablo Bike Team,  rajzy kilkudniowe,  wyjazdy zagraniczne

Czeska Szwajcaria i dalej SOLO

 Nadszedł ten czas buaaaa, jadymyyyy

 bilety już są z Nędzy do Lubania Śląskiego przez Wrocław, reszta rower…

 Rybnik, Sumina, Nędza, Zebrzydowa, Lubań Śląski, Bogatynia, Zittau, Bertsdont, Krompach, Nova Hut, Kytlice

Jest, jest, jest nadszedł ten moment i jadymy, jest nas w sumie 11 osób, część jedzie autami ja natomiast Diablo i Pjoter pociągiem do Wrocławia dalej do Lubania Śląskiego stamtąd jest plan rowerownia przez Czechy, Bogatynię i Niemcy do Kytlic, o godzinie 3 rano startuję z Pjotrem rowerem do Nędzy, tam czeka na nas Dioboł i jedziemy już razem pociągiem…

foto1

ta lokomotywa wyżej to nie ta co nas ciągnęła do Wrocka to lokomotywa z Suminy przy dworcu ;), poniżej grupen foto w Nędzy, trochę deszczowo, ale to nic jest MOC heh jak to pewny “kolega” lubi mawiać 😉

foto2

wagon jest nasz i zrobiliśmy z niego suszarnio ciucholando 😉

foto3

po ogarnięciu się czas na moja kawfaaaa to znaczy Yerba

foto4

po 2,5 h jazdy lądujemy w Wrocławiu, z nadzieją że zdążymy na przesiadkę na którą mamy 2 minuty, no ale niestety nie udaje się to nam i mamy dwie godziny do kolejnego cuga w kierunku Lubania, czas spędzamy zwiedzając trochę Wrocek…

foto5

kręcąc się tu i tam pod przewodnictwem Pjotra 😉

foto6

czas tak szybko leci, że dwie godziny minęły nawet nie wiedzieliśmy kiedy, siadamy do cuga i lecimy już do stacji jak było w planie…

foto7

podczas kontroli okazało się jednak że pociąg nie dojedzie do Lubania tylko do Węglińca 23 km przed Lubaniem z powodu remontu szlaku i jest komunikacja zastępcza, w takim przypadku doszło nam jeszcze 23 km jazdy rowerem, no cóż, ale Dioboł wpada na pomysł wyskoczenia w Zebrzydowej, gdzie dystans jest minimalnie mniejszy, tak też robimy…

foto8

wyskakujemy w Zebrzydowej i jedziemy, pogoda się poprawia, bo obawy były na deszcz, zresztą całą drogą od domu do Wrocławia padał deszcz na przemian

foto9

lecimy przez Nowogrodziec do Lubania, po drodze napotykamy na piękne konie jakieś rasowe…te foto od razu musiałem wysłać do córki, która ma hopla na punkcie koni od razu do mnie dzwoniła 🙂

foto10

 dalej Leśna i do Czech przez Frydland, gdzie też kursują pociągi, ale nie, nie jedziemy rowerami 😉

foto11

wspomniany Frydlant tam robimy przerwę na obiad i pifko 🙂

foto12

Czeski specjał smazony syr, mniam 

foto13

trzeba było też skorzystać z kibelka, wchodzę a tu zdziwko jak jasny gwint, nie wiedziałem co robić 😉

foto14

dalej lecimy przez centrum …

foto15

i wpadamy z Czech do Polski, do Bogatynii

foto16

Bogatynia wielka dziura, kopalnia i Elektrownia

foto17

polatałem trochę dronem

foto18

a to już widok z drugiej strony dziury i na zbliżeniu na elektrownię Turów

foto19

dziura robi niezłe wrażenie…

foto20

selfiak i zarazem foto od Pjotra 🙂

na koniec jeszcze jedno spojrzenie z góry na miasto

foto21

i lecimy dalej do Sieniawki i na trójstyk granic, gdzie spotykają się Państwa Polska, Niemcy i Czechy

foto22

grupen foto

foto23

i dalej już za granice do Niemiec, Pjoter się cieszy z tego powodu nieźle 😉

foto24

i jesteśmy w kraju za którym nie zbyt przepadam, no ale cóż, może się przekonam do niego z biegiem czasu 😉

foto25

to już tereny Niemieckie…

foto26

lecimy fajnymi ścieżkami jak i drogami polnymi gdzie trwają żniwa…

foto27

górki się powoli zaczynają, kilometrów przybywa, sił coraz to mniej, a do przejechania jeszcze ponad 30 km, godzina 18-ta z hakiem, poniżej widok na minioną elektrownię, Bogatynię

foto28

jedziemy i jedziemy górek nie brakuje, po drodze jakiś schron bojowy i jak to ja i Pjoter przystanek obowiązkowy…

foto29

Dioboł już ma górek dość i rower pcha nie pierwszy raz 😉

foto30

w końcu wpadamy na miejsce zakwaterowania do Kytlic, gdzie nasza ekipa samochodowa się już zameldowała

foto31

a taki oto mamy widok z domków…

foto32

na tym dzionek kończymy, dzionek dość ciężki bo dużo jazdy i mocne górki, jazda pociągiem też człowieka męczy, ale jesteśmy dotarliśmy…

a tak ekipa się rozpakowywała…foto Krzysiek

 2dzienKytlice, Novy Bor, Sloup v Cechach, svor

Dzień drugi wyjazdu, pierwszy pobytu na miejscu zakwaterowania rozpoczynam lotami dronem nad okolicą

foto1

a to nasze domki widziane z góry

foto2

po ogarnięciu się pakujemy co potrzebne i jedziemy na zwiedzanie okolicy

foto3

Pjoter, komandor wycieczki prowadzi nas wg czeskich map, wypatrując w okolicy ciekawych miejsc jedno z nich to wodospad niedaleko zakwaterowania po czesku Maly czesky vodopad 

foto4

dziewczyny Asia i Aga, to mocne babki jak pieron

foto5

Dioboł też się pakuje w vodopad 😉

foto6

i przychodzi też chwila na wspólne foto…

foto7

wodospad opanowany czas pokręcić dalej, mamy kolejne ciekawe miejsce ze skałami, Dioboł z Pjotrem wychodzą wyżej ja sobie daruje, nie bez powodu, Dioboł później ląduje w potoku rzecznym 😉

foto8

to był tylko taki przedsmak na dziś, później jedziemy dalej ostro pod górę do miejscowości już trochę oddalonej pod nazwą Sloup v Cechach

foto9
foto10

po drodze kościoły, opuszczone jak to w Czechach…

foto11

po wielkich podjazdach docieramy na miejsce pod nazwą Skalni hrad Sloup, zamek na skale tutaj położenie GPS

foto12

kilka słów na jego temat

Zamek skalny jest specyficznym typem zamku, który wykorzystuje naturalnie utworzone formacje skalne .

Ten typ zamku został zbudowany przy użyciu jednej lub kilku słabo dostępnych wież skalnych , często w tak zwanych miastach skalnych lub na skraju większego masywu skalnego ( Drábské světničky , Klamorna ) lub na wolnostojącym bloku skalnym ( Sloup , Jestřebí ). Prawie zawsze materiałem tych formacji skalnych jest piaskowiec , ponieważ ułatwia to pracę, a budowniczowie zamku mogą go dobrze wykorzystać. Oprócz drewnianych lub nawet murowanych budynków, zamek skalny zawierał również przestrzenie wykute bezpośrednio w skale, tzw. „Pokój”. 

zaczerpnięte z Wikipedii

foto13

część ekipy udaje się na zwiedzanie za opłatą, a cześć w tym i ja zostaje na dole przy czeskim browarku 😉

foto14

heh tutaj Antek nasz przeprowadza rower Mirka, o mało co go nie przygniotło 😉

foto15

ja w między czasie odpalam latawca i szybuję :), to wieża widokowa niedaleko zamku, później tam też pojedziemy, ale ja już tam byłem z góry 😉

foto16

po wypiciu browarku i zwiedzeniu jedziemy jakimś laskiem do tej wieży widokowej, a że na około zawsze bliżej to trzymamy się tej wersji 😉

foto17

po drodze niezła miejscówka, Pjoter się wspina na skały z rowerem, niezły gość

foto18

za nim Antek i ledwo co nie kończył źle…ale diobołek z niego szykowny 😉

foto19

wyjazd z tego miejsca okazał się być dość stromy, Marek szarpie swojego rumaka…

foto20

a za nim Miro swojego tira 🙂

foto21

kawałek dalej coś takiego jak leśny teatr, GPS

foto22

potem docieramy do tej wieży którą już widziałem z dołu z lotu ptaka mojego drona…

foto23

a to już widok z niej, oczywiście za niewielka opłatą

foto24
foto25

ten widoczek to pod wieżą na zwiedzony już zamek

foto26

po tym wszystkim zasiadamy w miasteczku Novy Bor na włoską pizze i nie tylko…

foto27

pyszna na cienkim cieście przygotowana przez Włocha, bajka

foto28

pozostała już tylko droga powrotna, ale jako że droga tu była dość stroma, potem MEGA zajd, ale to naprawdę mega, fajny był ale wizja powrotu wymusiła na nas inna trasę 🙂

foto29

tak więc wybieraliśmy inną o której nic nie wiedzieliśmy, na szczęście okazała się trochę mniej uciążliwa jak dojazdowa do celu, do kwatery docieramy wieczorem…

3dzienKytlice, Hribska, Rynartice, Vysoka Lipa, Hrensko, Decin

Dzień znowu planował Pjoter, jedziemy do centrum, do bramy Czeskiej Szwajcarii, od razu po wyjeździe z zakwaterowania niezła ściana do pokonania 🙂

foto1

drapiemy się ostro…

foto2

górka pokonana, a za nią MEGA zjazd w dół do miasta, tam robimy małą przerwę na małe co nie co i trochę wygłupów 😉

fotodiobel

 gdzieś u góry Markowi strzela linka ekipa pomaga…

foto3

po drodze Pjoter wynalazł na mapach jakiś leśne ludki w lesie, oczywiście zatrzymujemy się tam…

foto4

Asia przytula się do leśnego stworka i się foci 🙂

foto5

Diobeł z Antkiem i fana

foto6

a tu napotkana parka kręcąca już od dwóch tygodni rowerami, jadą z Bielska Białej i się dobrze bawią, ale te tereny nieźle dają im w kość tak jak i nam 😉 – pozdrawiam was jeśli to czytacie…

foto7

chwilę z nimi pogadaliśmy i pojechali w swoją stronę…

foto8

a my dalej w kierunku bramy na czeską szwajcarie, droga asfaltowa, zabudowania piękne, do tego fajna pogoda…

foto9

wdrapujemy się na kolejny wierzchołek, gdzie widoczki MEGA

foto10

Mirek też się na szczyt wdrapuje

foto11

z nim Antek i Marek

foto12

na szczycie lekka pauza i Pjoter wbija do mapy, trwa dyskusja gdzie teraz jechać ;), a Aga mu tam mąci i dorzuca swoje kilka groszy 😉

foto13

odpoczynek trwa…

foto14

jedziemy mijamy informację turystyczną, a jak to ja od razu po hamulcach i wbijam po pieczątkę 😉

foto15

jesteśmy coraz bliżej bramy, turystyczne autobusy, czy pociągi już kursują z turystami

foto16

a to jest fotka garmina od Krzycha obrazująca nasz przejazd w górę i w dół, w górę i w dół i tak bez końca 😉

foto17

no i jesteśmy w Parku Szwajcaria

foto18

w tym miejscu rowery trzeba zostawić i iść z buta jakieś 2 km w górę, aby dotrzeć do całego centrum naszej wyprawy, po drodze już na poboczu często i gęsto widać poukładane wieżyczki z kamieni symbolizujące to miejsce…

foto19

po trasie…

foto20

tutaj już na szczycie, opłata obowiązkowa, kolejka do kasy i nasz selfiak z faną, fota Pjotra

fotokolejka

 widoczek z góry MEGA zajebisty

foto21

poniżej mała galeria zdjęć z centrum

fota z koszulkami PTTK Racibórz na najwyższym punkcie widokowym, brakuje tu jeszcze Antka który zapomniał stroju i został wykluczony z fotki 😉

foto22

 widoki MEGA, kamerujemy z każdej strony ja i Pjoter 😉 , fotka chyba Agnieszki 😉

fotofoto

 i jeszcze jedna fotka z tłem Raciborza

foto23

bilecik też sfocony 😉

foto24

a tu Marek fotografuje przepaść, a ja za nim 

foto25

góra zwiedzona, czas jechać w drogę powrotną, z bramy zjeżdżamy na dół, dosłownie na sam dół w kierunku rzeki o nazwie Łabe, tam postój na obiad…

foto26

młyn wodny przy restauracji

foto27

jedna część z naszej ekipy idzie do wypasionej restauracji, gdzie słono zapłacili, a druga część ekipy do baraku fastfoodowego

foto28

budka zwana Żabką, nawet pieczątka jest z tej okazji

foto29

a ja z takiej okazji zawsze korzystam 😉

foto30

 jedzonko zamówione, Miro obsługuje 😉

foto31

a to już widok na punkt gastronomiczny z drugiej strony…

foto32

poniżej widać antenę satelitarną zamontowaną na skałach, nieźle to sobie wymyślili 😉

foto33

w tym momencie nasza ekipa się rozpada i cześć jedzie 30 km do zakwaterowania rowerami, a część w tym i ja jedziemy do miejscowości Decin na pociąg, czeskie drachy i jedziemy do Kytlic 

foto34

my jedziemy sobie spokojnie równą droga wzdłuż rzeki, granicy Czech z Niemcami, a reszta targa ostro pod górę 🙂

foto35

niezłe zabudowania mijamy po drodze…

foto36

jakiś mały bazarek…

foto38

wiatraki

foto39

i lecimy granicą po stronie Czeskiej do Decina na VLAK

foto40

a to rzeka granicząca z Czechami i Niemcami

foto41

 w Decinie wpadamy do baru wykorzystując wolny czas na pociąg

foto42

jednak w pierwszej kolejności udajemy się na stację w celu zakupu biletów, a potem do baru 😉

foto43

oto bilety na vlak zakupione 😉

foto44

czas iść na perony, tiry na tory takie hasło mi się przypomniało widząc Mira z tym rowerem 😉

foto45

także na tym dzionek kończymy, nasza druga część ekipy własnie się zameldowała na noclegu, a my mamy pół godziny jazdy pociągiem do Kitlic…

4dzienKytlice

 dzień odpoczynku, dzień wolny, powstaje relacja, częściowa…śniadanko

foto1

i czas do roboty, jestem sam na obiekcie wszyscy gdzieś pojechali, a ja jako że mam jutro wyjazd dalszy SOLO to odpoczywam…

foto2

a to takie pozdrowienia dla diobłów 😉

foto3

Dioboł z Markiem też wcześniej wyjechali do domu, pojechali pociągiem do Bohumina, sprawy rodzinne, na tej mapce fajnie widać jak się porozdzielaliśmy 😉

mapa

dzionek spędzony cały samotnie na obiekcie mogę zaliczyć do udanych, pogoda dopisała, nawet się opalałem na tej naszej skarpie 😉 

5dzienKytlice Czeskie Drahy Rumburg przez Niemcy do Szprotawa

Czas spędzony z grupą nadszedł końca, dziś wyruszam dalej w trasę z Kytlic SOLO przez Niemcy, gdzie chce zobaczyć fajne miejsce. Tereny tu w Kytlicach są ciężkie, mocne górki itd. dziś ruszam, ale decyduje się na wyjazd pociągiem do Rumburga w celu ominięcia podjazdów których przez ostatnie dni nie brakowało ;), tak więc spakowany lecę na dworzec… 

Dzięki ekipa za super spędzony czas, a Pjotrowi za nawigowanie

foto1

oto i on

foto2

pociąg podjeżdża i jedziemy 35 minut w nim…

foto3

zaraz po wyjściu w Rumburg’u kierunek granica CZ/D

foto4

jadę w kierunku miejscowości Lobau, jak na razie to ciągle jazda ścieżkami rowerowymi…

foto5

kilka fotek bo pogoda dopisuje

foto6

 po kilkudziesięciu km mała przerwa, wygląda na to że Polok pije Czeskie piwo w Nymcach 😉

foto7

jedziemy dalej

foto8

w tym czasie ekipa która została w Kitlicach zwiedza kolejne mega miejsce…

fotobawiasie

ja w tym czasie kręcę sobie po Niemieckich terenach…

foto9

fajne zabudowania i tereny

foto10

fajne tez mają ścieżki rowerowe, a myślałem że ich nie będę za nich chwalił, a jednak…

foto11

i oto docieram po 95 km na miejsce, które chciałem zobaczyć, ale niestety zdenerwowałem się bo jest w remoncie, wrrrr

foto12

 a tak oto wygląda w całej okazałości, ale fotka zassana z netu, ponieważ ja takiego widoku niestety  nie zastałem… 

zostały mi tylko kwiaty jakie tam w okolicy rosną 😉

foto13

przypadkiem natomiast natrafiłem na jakiś zamek, od razu tam podjeżdżam i focę go

foto14

a tu za moimi plecami wyłania się drugi MEGA piękny zamek, przy którym trochę dłużej się zatrzymuję

foto15

zrobił na mnie wrażenie, jest tuż przy granicy w Łęknicy ale po stronie Niemieckiej

foto16
foto17
foto18

zamek naprawdę piękny teren wokół niego olbrzymi, pełno obsługi, ludzi o niego dbających, no ale jechać trzeba dalej, tak więc przekraczam granicę D/PL i już jestem po naszej stronie, od razu piękna droga z kostki, piękna to przenośnia bo myślałem że szlak mnie trafi 😉

foto19

gdzieś po drodze w kierunku Brzegu Dolnego natrafiam na stary opuszczony jakiś obiekt w lesie

foto20

a to już Brzeg Dolny i Zamek

foto21

lecę dalej, mijam jakiś wojskowy konwój

foto22

powoli szukam miejsca na nocleg, rzeka  o nazwie Bóbr

foto23

znajduje miejscówkę powoli się rozbijam, ale komary tak dają o sobie znać że koniecznie musiałem użyć mojego  środka na nie, a uwierzcie mi zrobił robotę, od tej pory nic, absolutnie nic mi nie przeszkadzało…

foto24

tutaj się kompałem

foto25

jadłem 🙂

foto26

i spałem na hamaczku 😉

foto27

pod tarpem oczywiście bo prognozy na noc i jutrzejszy dzień nie były zbyt optymistyczne…

foto28

także dzionek przekręcony z dość sporym dystansem zakończyłem spokojnie wypoczywając nad rzeką.

6dzienSzprotawa – Lubiąż

 Noc w połowie deszczowa, ale hamak i ja cali i zdrowi, tarp się spisał, rano pada, prognozy kiepskie, ale jechać trzeba

foto1

 kiepsko się zaczyna, ale mina do złej pogody dobra jest 😉

foto2

trasa częściowo drogami krajowymi, gdzie ruch był, ale i tak mniejszy jak bym się spodziewał, pojechałem tak ze względu na pogodę, bo deszcz pada i pada…

foto3

mały postój gdzieś po drodze między deszczem 😉

foto4

droga różna nic ciekawego, bo nigdzie nie zjeżdżam i nie szukam, bo to nie ma sensu, dziś tylko kręcić do mety…

foto5

gdzieś w okolicach miejscowości Rokitki miałem MEGA nieprzyjemną sytuację, podczas podjazdu pod górę, gdy już tam byłem, lekko za zakrętem auto za mną wpadło w poślizg i brakowało 20 metrów aby mnie skosiło z drogi, auto poleciało przodem do rowu, wybiło się i wpadło ponownie tyłem znowu się wybiło i wpadło na drogę, środek drogi, widziałem to dokładnie, bo się  zatrzymałem i odwróciłem zastanawiając się czy nie uciekać bo mnie skosi, zrobiłem potem na koniec po całej sytuacji jedno zdjęcie, ale było grubo, zostawiłem rower i pobiegłem do auta z nadzieją że kierowca żyje i wszystko OK, otwieram drzwi a tu kobieta, nieprzytomna, no to działam, w tym momencie nadjeżdżają auta, no i tu bym się mógł rozpisać na dłużej, ale zostawię to…

foto6

po tej całej sytuacji jak już karetka i straż przyjechała to odjechałem, wpadam do Legnicy gdzie idę na jakiś mały obiad…

foto7

jedno foto kościoła, bo zimno, mokro i ponuro…

foto8

chciałem zostać już w Legnicy na nocleg w kwaterze, ale podczas obiadu dzwoniłem do miejscowości Lubiąż gdzie znajduje się Opactwo Cysterskie i udało mi się z babką dogadać na jeden nocleg, teraz właśnie powstała ta cześć relacji w ciepłym i suchym mieszkanku ;), jadę przez Legnickie Pole gdzie focę kościół, bo nic innego tu nie ma 😉

foto9

a to zdjęcie obrazuje dużą część mojej trasy dzisiejszej 🙂

foto10

w końcu wpadam do Lubiąża, przejeżdżam obok Opactwa, ale już go zostawiam i jadę na kwaterę, jutro podjadę bliżej…

foto11

a oto i ta kwatera, właścicieli nie było, ale zostawili mi klucz i mówili żeby wchodzić jak by co, super podejście, cena też spoko bo 40 zł, tak więc jestem MEGA zadowolony

foto12

jutro kolejny dzionek rajzy, zapowiadana pogoda ma być o niebo lepsza, ale jadę do Brzegu i potem Wrocław i powrót do Gliwic pociągiem prawdopodobnie…

7dzienLubiąż , Brzeg dolny , Wrocław

Kolejny dzionek rajzy SOLO, ostatni dzionek, pobudka rano o 6-tej i ogarnięcie się, potem podjazd pod Opactwo Cystersów w Lubiążu gdzie spałem , czemu dziś ktoś zapyta a no dlatego, ze wczoraj po przekręceniu ponad setki km w deszczu nie miałem siły na zwiedzenie tego obiektu

foto1

Lubiąż w tej miejscowości się znajduje ten obiekt

foto2

jest naprawdę duży…

foto3

to również na jego terenie i wiele innych…a tutaj GPS dla zainteresowanych, jest to punkt z PTTK jak by co 🙂

foto4

dalej pomykam przed siebie w kierunku Brzegu Dolnego, ale po drodze zatrzymuje mnie stary młyn GPS

foto5

 Koźlak zwany

foto6

potem już kręcę prosto do Wrocka, plan miałem taki aby wracać pociągiem o 15-tej, ale widząc jaki mam czas i odległość do Wrocka to pomyślałem, że pojadę wcześniejszym pociągiem do Kuźni Raciborskiej i tak tez zrobiłem

foto7

jestem na miejscu

foto8

40 minut do pociągu, ale podstawiają go 20 minut wcześniej więc jest szansa się fajnie ulokować i też tak było 😉

foto9

jadąc pisze do mnie szwagier i pyta kiedy będę, odpowiadam że jadę do Kuźni właśnie, a on na to że wsiada na rower i tam jedzie, heh fajnie pomyślałem, nie pojadę samotnie jak przez ostatnie trzy dni, jadę już z nim wpadamy na pifko do Przynęty

foto10

wiatr wieje…

foto11

 rekiny pływają 😉

foto12

a my się pifkiem delektujemy 🙂

foto13

na tym moja rajza dobiegła końca…

Podsumowując wyjazd, małą wyprawę mogę powiedzieć że było fajnie mimo tego, że pogoda podczas kręcenia solo była nie najlepsza, ale za to pobyt w Czeskiej Szwajcarii z DBT mega udany, pogoda dopisała, dzięki im za wspólnie spędzony czas.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: Undefined array key "pages" in /profiles/l/lu/luk/lukas-rybnik/lukas-rower.cba.pl/wp-content/plugins/facebook-messenger-customer-chat/facebook-messenger-customer-chat.php on line 117