u sąsiadów w Stramberku z DBT
Planowana rajza do Czech, do Stramberk’a, organizuje Diablo, ludków nazbierało się ponad 10-ciu, start Rybnik PKP i cugiem do Chałupek, ja jadę do Wodzisławia na dworzec, bo jest taniej ;), tak dla ciekawości bilet z Rybnika do Chałupek to koszt 12 zł a z Wodzika 3 zł i tym samym zostaje mi na izotonika czeskiego ;), tak wiec jadę a z przeciwka Diablo nagina na PKP, Komandor nasz ;), dodam jeszcze, że w Stramberku byłem w 2016 roku z Pttk Racibórz – więcej
jestem, jesteśmy bo jadę z szwagrem przed czasem, po chwili dobija Marek i Pjoter…też oszczędzają 😉
pociąg jest punktualnie, do tego stary kibel co mnie osobiście ucieszyło bo nie ma problemu z rowerami…
Chałupki nasze, jest nas trochę, ruszamy jak szarańcza 😉
na dzień dobry miły akcent na trasie 🙂
jest też z nami Kasia z Wandrusa Żory, super 🙂
trasa co Diobołek wymyślił jest zajefajna tylko na żaby trzeba uważać tak prawią na ścieżkach 😉
pierwszy postój to Landek Park jest to największe muzeum górnicze w Czechach, miejsce warte zobaczenia, polecam, a tu położenie GPS
mamy tu mały postój na dychnięcie, tym samym patrzę na rower, a raczej tira od Mira i nie dowierzam, znowu obciażył koło głośnikiem do tego umiescił go w suszarce do sztućców, czyste jaja byłem posikany 😉
siedzą i odpoczywają, Pjoter patrzy w niebiosa 🙂
jeszcze wspólna fota na terenie Landka
i lecimy dalej…
kolejny przystanek to spontan przy basenie w Proskovicach, tak przy okazji polecam to miejsce mega gospodarz 😉
a to jego fota, która nam robi i od razu wrzuca na Fejsa TU
heh a to Jacek, który zamówił sobie blambory czeskie i dostał jak on to powiedział trzy małe coś wycięte szklanką, ale gospodarz stanął na wysokości zadania i dorobił mu po swojemu 😉 dostał repetę i o mały włos robotę na tym obiekcie 😉
lecimy dalej i znowu trafiamy na fajne stare autko tym razem z młoda parką…
i kolejne po drodze…
po drodze pełno cyklobarów jak to Czesi nazywają więc w jednym trzeba się zatrzymać i napić się czopowanego piwka, na który dość długo się czeka, ale warto
Stramberk już widać, jesteśmy coraz bliżej…
szwagier daje z nami ostro i trochę się boroczek zmęczył, musi odpocząć 😉
a to już centrum i widoczek z wieży…
i kolejna wspólna fotka, trochę ciemna no ale cóż 🙂
zasiadamy jeszcze przy stole na coś na ząb i zakupujemy też tradycyjne Stramberskie uszy, które w tym miejscu są larytasem, hmmm
do domu też zakupiłem ale czy to larytas hmmm to chyba zależny od podniebienia 😉
nie mogło też zabraknąć u mnie jak i u Kasi pieczątki z miejsca naszej rajzy
miejsce bajeczne, naprawdę polecam go zobaczyć, jest trochę górek do pokonania, ale nie ma tragedii, lecimy z powrotem powoli
gdzieś na trasie 🙂
tym samy szwagier zaliczył niezła glebę patrząc się tu i tam podczas jazdy :), ale pozbierał się chopok i jedzie dalej…
lecimy znowu piękna ścieżką, wokoło mnóstwo rowerzystów i przejazd kolejowy, gdzie pociągu ani nie słychać, a ni nie widać są tylko czerwone światła, nie ma rogatek, a wszyscy grzecznie czekają, i nie przemykają jak to u nas jest w zwyczaju, szacun Czesi szacun, Poloczki uczcie się…
nio i w końcu nadjeżdża cug zwany Nurkiem
heh ale to jest, było najlepsze, wyprzedza nas jakaś tam Holka…
jak to zrobiła to nasza grupa dostała niezłego kopa i fruuuu za Holką ;), nieźle nam średnią zawyżyła 😉
lecimy gdzieś tam przed Bohuminem Mirek dostaje pana i ciepie kaskiem jak jasny gwint, bałem się, że za chwilę rower poleci w krzoki 😉
w tym czasie jak Mirek się wkurza to reszta ekipy zasiada za stołem w cyklobarze 😉 jedni już maja na stole, a jedni jak ja, szwagier i Miro SWD czeko z niecierpliwością na swoja kolejkę ;), no ale czasu coraz to mnie bo musimy zdążyć na Vlaka w Chałupkach…
no i jesteśmy, spotykamy tam słynna komentatorkę na FB koleżankę Annę N. ;), kreciła sobie z Elą tez po Czechach…
a i oto fota w wykonaniu Mira z koleżankami 😉
vlak podjeżdża tym razem nie kibel tylko piękny Elfik…ale dajemy radę i pakujemy te rowery do środka…
tak więc rajza jak to rajza znowu udana, było lekkie zgrzytnięcie na komandora bo zostawił część grupy, no ale cóż zdarza się każdemu, ważne że jest OK sprawa wyjaśniona i tyle, a przy okazji diablo dzięki w imieniu wszystkich za MEGA, ale to mega faja trasę po Czechach, pokonaliśmy ponad 100 km, a drogami głównymi jechaliśmy może jakieś 2-3 km, niezły wynik, nie mogę się doczekać rajzy na Nato, co już za niedługo 😉
Dzięki raz jeszcze Komandorowi i wszystkim za klimat
poniżej jeszcze kilka fotek z trasy