Pniowiec termy, morsowanie i loty dronem
pogoda za oknem nie wygląda na styczniową, świeci normalnie słoneczko i jest fajowo, poranne sprawy obowiązkowe, a po południu na morsowanko, zabieram rower z piwnicy gdzie temperatura jest taka, a jeszcze nie chwaliłem się tym właśnie termometrem, kiedyś tam zamówiłem za kilka groszy z ali i leżakował spory czas w szafie, aż w końcu zamontowałem go na rowerze heh i już się przydaje i robi robotę…
zachód słońca się fajnie zapowiada…
wpadam na moje termy Pniowskie i czynie swoją powinność 😉
a tu już temperatura nie taka jak w piwnicy 😉
jest MOC
i popływanie…
po moczeniu przyszedł czas na wysokie loty…
ręce trochę się telepią po kąpieli, ale ogarniam kontroler 🙂
ni jestem spełniony i wracam powoli
mega zachód, mówię wam
no i na tym moja przygoda się kończy, heh do zobaczyska na kolejnym wypadzie 🙂