rajza za rzeką zwaną Przemsza i nie tylko :)
jest kolejna rajza za mną, już za mną TOTALNIE nie planowana, wzięła się z przypadku, wyskoczył mi serwis skody, a że go robię w Katowicach no to rowerek do środka i jadymyyyy, plan był tylko taki, dzień wcześniej jak już wiedziałem że serwis będzie, wieczór zapowiadał fajną pogodę na nockę, a prognozy Dąbrowskiego na jutrzejszy dzionek spoko i tak też było na co liczyłem, auto, skodzinkę zostawiam na serwisie i zasiadam za stery mojej fury i obieram kierunek heh no jaki jadę za granicę, a że nie mam paszportu to ciul wi jak to będzie heh, zaliczam go, potem Będzin Zamek i dalej na Pogorię, po drodze w Będzinie “fajne” miejsce odpoczynku i relaksu, ale jak widzę te znaki zakazu to mnie szlak trafia, no ale cóż…a zapomniałem, wspomnieć minąłem jakąś rzekę, kurła flak RUDA jak pieron, a my w Rybniku nazywamy swoją Rudą heh
dalej wpadam na Pogorię, pogoda MEGA brak wiatru JEST ZAJEBIŚCIE!!!, plan objazd Pogorii i po drugiej stronie kąpiel na plaży nudystów heh i udało się, kąpiel też była, ale dostęp do niej to nie lada wyczyn, sam piasek dookoła SZOK, tereny dla samochodów 4×4 tory OFFROAD piasku i wody nie zabrakło, bagna SZOK, większość trasy przespacerowałem na boso heh, ale w końcu dotarłem na plażę, była parka heh no i ja, kąpiel obowiązkowa, kilka fotek oczywiście w kąpielówkach, potem jedno piweczko i jazda dalej…
lecimy dalej, kierunek Jaworzno Zalew Sosina, ale odpuszczam z powodu braku czasu bo do 16-tej MAX musze skodzinkę z serwisu odebrać, tak więc jadę na koparki tam kilka fotek nic więcej bo byłem na tych Malediwach ostatnio (więcej TU) kolejny raz jestem tu w środku tygodnia, ale ludzi trochę się przewija i nie wyobrażam sobie przyjechać w to miejsce w weekend, dla mnie to nie do przyjęcia, no ale ja już taki jestem samotny zimny drań heh
droga z Malediw na Katowice przebiegała już w większości główną drogą, w jednym miejscu nie pamiętam gdzie gość jechał autem uszkodzonym silnikiem kopcił jak ja pierdo….e nie dało się dychać SZOK, ale dawał nieźle nawet wskoczył na autostradę heh, jak nie spowodował wypadku to miał szczęście :), uderzam na Kato i na centrum potem po skodzinkę i do domku…
w domku co się okazało przykry widok, miejsce zdarzenia to Zamek Będzin bo tam mi właśnie spadł telefon i uderzył w ramę mojej meridki carbonowej heh i okazało się że jest słabszy bo obudowa się rozleciała, ale na szczęście to tył telefonu i pod pokrowcem puki co nie przeszkadza, potem jeszcze szybka myjnia rumka bo już napęd tego wymagał i do domciu na kąpiel i browarka…
MEGA spędzony dzionek, przy okazji serwisu auta, wpadło prawie 100 km na rumaku, piękna pogoda, SUPER