2021,  Pttk Racibórz

4 Rodzinny Rajd Rowerowy

W końcu PLANdemia pozwoliła zorganizować jakiś rajd, jakieś spotkanie tak więc mam wolny weekend i udaję się do Raciborza na rajd pt: “4 Rodzinny Spacer Rowerowy – po Ziemi Raciborskiej śladami Obrońców Granic” organizowany przez kolegę z oddziały Andrzeja Kuśnierza. Startuję sam z Rybnika około godziny 8:10 i jadę inaczej niż zwykle bo główną drogą 935 do Rydułtów fajnie ścieżką rowerową potem trochę główną, aż do Rzuchowa tam jest zakaz dla pojazdów więc będzie spokojnie, droga remontowana dlatego pomysł taki a by tu pojechać i to chyba był dobry pomysł, przy okazji odbiłem na wieżę widokową w Kornowacu 

potem już kręciłem tamą nowego zbiornika wodnego i na Plan Długosza gdzie się spotykamy dojeżdżam dosłownie w ostatniej minucie 9:45

na miejscu kilkanaście osób…

ku mojemu zdziwieniu pojawił się też Wojtek, kolega z KWK Knurów, który co jakiś czas pojawia się w Pttk Racibórz, ja miałem plan taki, aby z Rajdem jechac do Łubowic a tam potem już solo do Bierawy i na druga stronę Odry tak też zrobiłem ale jazda była fajna bo jechał ze mną własnie Wojtek z czego się ucieszyłem i za co mu dziękuję bo sympatycznie się kręciło

przed startem jak to bywa grupowe foto

znaczek rajdowy 

i jedziemy

po drodze zatrzymujemy się przy pomniku Biskupa J. Gawliny, później przy siedzibie Straży Granicznej, niesyty tylko pod bramą bo nas nie wpuścili tłumacząc się PLANdemia wrrr jak mnie to wkurza co za nieroby teraz większość takich usprawiedliwia się PLANdemią, po co tracić czas dla gości

dalej lecimy poza Racibórz w śród pięknych pól rzepaku, widok nieziemski

w Brzeźnicy zwiedzamy stary młyn wodny, ZWIEDZAMY tak zwiedzamy gospodarze otwarci dla nas nie tak jak krawaciarze z Straży Granicznej PLANdemia

młyn jest z XVIII w przebudowany w latach 20-tych odrestaurowany i sprawny, został nawet dla nas uruchomiony

na koniec wpisuję się do kroniki

fotka z gospodarzami na koniec

i jedziemy kilka kilometrów dalej do Klubu Sportowego “Dąb Brzeźnica” gdzie zostały dla nas zorganizowane zawody na dziwnych rowerach i nie tylko

oto właśnie one, rowery te zbudowane, przerobione zostały przez Mariana

rower ten, aby na nim pojechać trzeba siąść i kręcić korbą do tyłu a rower jedzie do przodu 🙂

ten z kolei ma kierownicę z tyłu 🙂

jeszcze był taki że kręcąc kierownicą w lewo jechałeś w prawo i odwrotnie niezła jazda

na koniec rozdanie dyplomów dla uczestników, ja jak to ja udziału nie brałem tylko fociłem i latałem dronem 🙂

tradycji musi się stać za dość i na koniec fotka grupowa z gospodarzami Klubu

z miejsca tego lecimy do Łubowic gdzie zwiedzamy muzeum, poniżej na fotce Andrzej jako święty Mikołaj z workiem 🙂

muzeum fajne, gospodarze super, ale ten napis mnie rozebrał do naga kur….a 🙂

na koniec przy ruinach zamku mały gest DBT 🙂

jeszcze małe loty na wysokościach i podziwianie kolorów natury

ostatnie foto z grupą bo dalej lecę jak pisałem wcześniej z Wojtkiem do Bierawy aby tam przekroczyć rzekę Odrę, tam bo Grzegorzowice prom zamknięty z powodu wysokiego stanu wody po ostatnich dniach opadów

jedziemy spokojnymi wioskami niedaleko koryta Odry, wioski spokojne ale my dajemy czadu i lecimy pełną parą aż do Rud i dalej pod Lipki tam robimy przerwę dopiero, ja oprócz browarka na stół jedzonko moich zmian od dwóch miesięcy heh, ale o tym innym razem nie tu 🙂

w miejscu tym z Wojtkiem się rozdzielamy on jedzie w kierunku Stanicy, a ja w planie kierunek Kamień, lecz niedaleko jak się rozdzieliliśmy zaczął padać deszcz i schowałem się pod pierwszym wolnym paśnikiem, pod nim spokojnie deszczyk przeczekałem i chciałem jechać dalej w kierunku Kamienia, lecz patrząc na radar apki widzę to kiepsko bo tam nadciąga deszcze więc jadę w kierunku Stodół gdzie wg apki powinno mi się deszcz udać ominąć i tak też się stało

ale w okolicach Przynęty widze czarne chmury, apka pokazuje deszcze spory za 15 minut więc nie zastanawiając się długo robię w niej przystanek przy piwku, a swoją droga dziś pierwszy dzień otwarcia baru, zasiadam i po chwili ulewa 🙂

długo sam nie siedziałem, dosiadł się koleś z drogi pogadaliśmy trochę, odchodzi i wpada Marcin potem Bart z Danką i zrobiła się fajna ekipa na pogaduchy pod parasolem, fajny był moment kiedy chciałem zrobić selfiaka na DBT i zrobiłem z kija, ale nie przestawiłem aparatu i wyszło foto z drugiej strony heh, ale był u baw 🙂

a tak to miało wyglądać poprawnie 🙂

pogoda się zrobiła, deszcz poszedł fajnie się siedzi i gawędzi

tak fajnie się siedziało, że początkowo miałem tu wypić piwko i przeczekać deszcz, a tu pobiłem swój rekord życiowy siedzenia w barze, heh start godzina 17:15, a koniec drugiego dnia godzina 0:30 nieźle ja pierdziu, ale MEGA spotkanie wyszło…

 dzięki Wam Dana, Bart i Marcin za posiedzenie i MEGA klimat, rozmowę, BYŁO zajebiście – dzięki

dystans zakończyłem na około 120 km jednocześnie to moja pierwsza seta w tym roku 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: Undefined array key "pages" in /profiles/l/lu/luk/lukas-rybnik/lukas-rower.cba.pl/wp-content/plugins/facebook-messenger-customer-chat/facebook-messenger-customer-chat.php on line 117