do Kuźni i nad Rudę na hamak
Piąteczek, piątunio WOLNE tak więc jadymyyyy 🙂
jadymy, a raczej jadę solo do Kuźni nad Rudę, ale nie do restauracji na obiad tylko nad wodę, obiadzik będzie robiony na ognisku ;), po drodze miałem niezłą awarię, zerwany hak i ZONK, koniec jazdy, na szczęście to się wydarzyło lekko ponad 1 km od celu a więc nie pozostało mi nic innego jak jazda na hulajnodze 😉
wpadam na miejscówkę, która bardzo mi się podoba, od razu ognisko i łosoś ląduje na ogień…
a taki oto efekt końcowy, jak dla mnie palce lizać…
ogień na piasku i blisko wody tak więc bezpieczeństwo zachowane,m na koniec wszystko do pewności zalane wodą…
oczywiście bez hamaku się nie ruszam tak więc leżakujemy i latamy też, już nowym sprzętem który zabawi ze mną na dłużej…
kawusiaaa
w wolnej chwili prowizoryczna naprawa roweru tak aby dojechać do domu i nie gonić po mnie żony autem…
i tym sposobem udało się spokojnie dojechać i dzionek zakończyć teraz skok na stronę allegro i szukanie nowego haka 😉
pozdro dla czytających…