
z PTTK Racibórz do Cieszyna
Długo wyczekiwany rajd z PTTK Racibórz, jak co roku kilka takich wyjazdów, niestety ten rok jest INNY przez organizację PLANdemii koronki, niestety, ale w końcu się udało Jarek zorganizował pierwszy w tym roku rajd rowerowy…
tak więc dzień nastał, startuję z teściem rano do Raciborza, aby tam się spotkać z ekipą, Kinga tym razem jedzie ze mną co mnie bardzo cieszy jest to jej pierwszy taki wyjazd rowerowy na kilka ni, jej debiut…

wspólna fota i startujemyyy

lecimy w stronę Chałupek, ale lecimy nową droga rowerową jeszcze nie do końca otwartą, wałami nowego zbiornika wodnego…


ujęć z drona nie mogło zabraknąć, a teren ten na bezpieczne latanie jak znalazł…


wały się skończyły i wpadamy do Chałupek, krótki postój przy wieży widokowej na Meandrach Odry…

potem kierunek na domowy ogródek u znajomych którzy dołączają do nas częstując nas kawą na swoim terenie, dzięki, a poniżej fajna cena ziemniaka na granicy w Chałupkach cena szatana 🙂

wspomniana kawa za nami, jeszcze fota i lecimy w kierunku Cieszyna…

trasa fajnie zaplanowana przez Jarka, ale niestety pogoda kilka dni wcześniej plany zweryfikowała, Odra wylała i większość drogi podtopiona, musieliśmy się wracać i kręcić na około…


ale udało się, dojeżdżamy do Karviny gdzie postój na kawę i piweczko, na drona tez czas był 😉

ekipa przy stole 🙂

Arturek o jedno piweczko za dużo 😉

potem lecimy do Cieszyna na miejsce zakwaterowania…

i lecimy na obiadokolację do restauracji na rynek…


po niej mały spacer po stronie Czeskiej…


co za parka heh moja żonka z swoim tatą Markiem…

a tu i ja 🙂

Mareczek mój teść w okienku życia…

okienko piwne co życie ratuje 😉

oj co za piweczko, miejscowe piwko Cieszyńskie, dla mnie BOMBA w smaku, MEGA goryczka, mega smak ale i cena MEGA, ale wartooooo

na tym pierwszy dzionek się kończy i czekamy na kolejny…

odcinek Rybnik – Racibórz – Chałupki
odcinek Chałupki – Karwina
odcinek Karwina – Cieszyn
drugi dzionek rozpoczynamy podjazdem na myjnię, oto rower mojej żony Kingi, heh

szybka kąpiel rumaków i na rynek, tam buzi, buzi 😉

spojrzenie na Ratusz z pieczęcią

fota w barwach DBT

i lecimy na małą górkę zwaną Javowoy Wierch


Antek naśladujący mnie, heh robi foty bezlusterkowcem 😉

cel widoczny, ale aż ciary przechodzą jak pomyślę co mnie, nas czeka…

część ekipy na szczyt jedzie rowerami a raczej pchając go, część idzie pieszo jeszcze inni jak moja żona wyciągiem…

jest ciężko, niezła górka

my się pocimy jak nie powiem kto, a Małgosia na elektryku od Ani równo z nami a nawet przed nami i ani kropli potu na niej 😉

w końcu podbijam na szczyt, ale naprawdę lekko nie było, zatrzymuję się na lądowisku helikoptera, potem ląduję tu dronem 😉

ciężko było, ale jak to w tym przypadku bywa, wysiłek wynagrodzony pięknymi widokami na szczycie…

ja już sobie odpoczywam za jakieś 20 minut wpada kolejna ekipa ledwo co żywa 😉

wspólne foto na szczycie

loty dronem też były, oczywiście za zgodą i informacją w zachowaniu ostrożności…


lądowisko na widoczności to lądujemy 😉

na zjeździe doganiam Jurka, któremu tu wybuchła dętka z powodu przegrzania obręczy na zjeździe…

wpadamy na koniec na zamek i Rotundę, ja jak to ja fotki muszą być, fotografuje 20 zł z rotundą w tle…

później obiadokolacja…

i na koniec taki oto widoczek…

DOBRANOC 🙂

odcinek Cieszyn – Javorowy Wierch
Dzionek trzeci i zarazem ostatni, z rana lekki deszczyk, ale prognozy moje mówią, że będzie niebawem lepiej…na fotce Piotr pakuje swój rower…

ostatnie wejście do restauracji na śniadanie…

fotka w deszczy…

nio i konsumujemy co nie co na ząb

spojrzenie ostatnie na Cieszyński rynek…

i lecimy w stronę Karviny, tam w barze postój i małe co nie co 😉

dalej żelaznym szlakiem gdzie w tym rajdzie doświadczam drugiej awarii, pierwsza to zerwany łańcuch druga widać na fotce 😉

jak pierwsza tak i druga awaria szybko usunięta i lecimy dalej…

żelazny szlak z góry…

nasza ekipa…

na żelaznym szlaku żegnamy się z PTTK i lecimy w swoją stronę do Rybnika, po drodze spotykamy koleżankę Bogusie która trochę nam towarzyszy..

i na tym rajd kończymy, fajnie spędzony czas, do tego z żonką która w końcu ze mną na rowerze wspólnie – dzięki wszystkim za towarzystwo…

