2020,  Diablo Bike Team,  z żonką

rajza do Rachowic na łobiod z Grzybkami

Weekend, plany były inne, ale się zmieniły i to bardzo szybko, ale to nic, szybki kontakt z Państwem Grzyb i jazdaaaa

jedziemy do Rachowic, na ich szwajcarię bo tak to się zwie, jedziemy, ale już na początku w Rybniku na ulicy Buhla na drodze rowerowej przez las incydent z osłem za kierownicą, za kierownicą tego kolosa, jedzie sobie taką drogą i o mało nie rozjeżdża rowerzystów, ale jaj, jak to ja, kamerka w ruch i sprawa na Policji ląduje, a jaki będzie efekt to się zobaczy, pozdrawiam szanowaną firmie Kadam z Zwonowic, żeby było śmieszniej to za kierownicą prawdopodobnie sam właściciel firmy  siedzi – BRAWO ON, a mogliście widzieć jak sapał do mnie i jak trąbił…

dla mnie to czysty oszołom nic więcej…

no ale już po wszystkim i jedziemy szczęśliwie dalej, w kierunku Pilchowic…

po drodze mój ulubiony przysmak prosto z pola, młodziutka kukurydza, mniam, mniam

piękne widoczki, pogoda nam sprzyja…

Marek w firmowej koszulce Rowerem Po Śląsku

i po 38 kilometrach lądujemy w Szwajcarii, ale spokojnie tej Rachowickiej 😉

fajne miejsce, ale jest to trakt dydaktyczny tak więc jazda rowerem jest bardzo ciężka…

 pozdro

Bożena, cała ona 🙂

a tu moja Kinga…

jakaś fotka z lotu ptaka

no a tak właśnie wygląda przejazd rowerem w dużej mierze…

po ciężkiej przeprawie jedziemy na obiad do centrum Rachowic, do knapy zwanej Gastronomik, gdzie serwują dość fajne jedzonko…

piwo zajebiste, do tego w taki upał 🙂

nawet jeden z rowerzystów na wynos zabrał 🙂

jest i pieczątka z knajpki

powoli startujemy w drogę powrotną, Marek, jak to on stary parowóz musi się dotlenić 😉

po drodze gdzieś na wysokości Brantolki, niedaleko kamienia Orły, robimy dłuższy postój na świeżą kawkę i odpoczynek na hamaku, hamak do mnie niby ale kobity go opanowały ;), ale oddały spokojnie 🙂

natrafiliśmy w drodze powrotnej w Stodołach na przejazd kolejki wąskotorowej i ja bym nie był sobą żebym się nie zatrzymał i tego nie sfocił i okamerował 🙂

tak też dokładnie zrobiłem…

lecimy dalej już końcówka trasy i końcówka wspólnego kręcenia z Grzybkami 😉

no ładnie sobie śmigają, ładnie 🙂

i to by było na tyle, Grzybki dzięki za MEGA rajza, żonie też dzięki za wytrwałość i muszę pochwalić bo całkiem dobrze jej szło, dziś to koniec, a jutro kolejny dzionek z Państwem Grzyb, tym razem nie rowerowo, a kajakowo w Krupskim Młynie, więcej TU

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: Undefined array key "pages" in /profiles/l/lu/luk/lukas-rybnik/lukas-rower.cba.pl/wp-content/plugins/facebook-messenger-customer-chat/facebook-messenger-customer-chat.php on line 117