rajza z kolegą w duecie z klanu DBT
W dniu wczorajszym gdzie w relacji wspominałem Marka (więcej TU), dziś z nim uderzyłem w kierunku Bierawy przez Grzegorzowice (prom), ustawka taka pewna dopiero rano, ponieważ nie miałem pewności czy pojadę, no ale udało się, startuję około 10-tej i jadę do Rydułtów, po drodze mijam cyklistów w duecie bo tak można jak nas tresują już nie będę pisał kto bo szkoda nerwów na ta bandę …
Szarlota w oddali i do Marka mam już kawałek…
nio i jest gość :), ostrożnie z witaniem trzeba zachować szczególną ostrożność i dystans, buaaa kur… nie dajmy się zwariować tej pipeszonej propagandzie…
startujemy krótki postój na CPN-nie gdzie Marek coś tam kupuje, ja pilnuje Graveli 🙂
lecimy w kierunku Lysek, przez pola, gdzie klimat pogodowy jest super…
Lyski za nami, proponuje trasę tam gdzie kiedyś jechałem bardzo dawno temu i od drugiej strony heh miałem nadzieję, że przejedziemy 🙂
przeszkód nie zabrakło 🙂
fotka w firmowych ptkowskich strojach i faną
mówiłem coś o przeszkodach? heh no były, droga się nam skończyła i glajzy zostały, wiem, wiem trochę to niebezpieczne, ale spokojnie znam się na tym pracuję na kolei 😉 hhhhhheeeehhhh
przeszkody pokonane i kręcimy przez Nędzę do Ciechowic, gdzie promem na druga stronę i dalej Grzegorzowice, prom obklejony kartkami o koronawirusie jak ja pierd…. sorrki co za debilizm co z tego wszystkiego wyniknie, strach pomyśleć…
rzut oka na pozostałości mostu w Grzegorzowicach który został zburzony podczas wojny przez Niemców
dalej jakiś stary dworek, nie wiedziałem o nim tutaj macie dokładnie położenie GPS
dalej kolejne ruiny już dworku…
tak sobie kręcimy w duecie przynajmniej tak mi się wydawało, ale okazało się że łamiemy prawo do jest nas więcej 😉
kwarantanna trwa i cały z tym wirusem syf, ale na wsi jakoś spokojniej
kręcimy przez te wioski, droga spoko tylko utrudniający wiatr wieje do tego zimny, ale dajemy radę…
w Bierawie wpadamy do sklepu i znowu się denerwuje czytając tą tresurę skierowaną do nas, ludzi
krótkie zakupy i lecimy dalej, Marek tak spragniony, że ledwo co za nim daje radę 🙂
w Dziergowicach mijamy soszowców, Marek pozdrawia, ja też, ale wzajemności raczej nie było no cóż nie wszyscy tak robią…
tak sobie lecimy w duecie i nie tylko my bo cały Diablo Bike Team dziś kręci w duetach w związku już wspomnianym tym gównem co nas zabija jak to mówią i kłamią, ajajaj zaś się uniosłem przepraszam ;), pozdro dla DBT całej grupy i duecików 😉
lecimy dalej i focimy się w barwach Pttk Racibórz
sami nie jesteśmy, rowerzystów dość sporo mimo kwarantanny i zakazów, ja to popieram, ale róbmy to z głową
kolejne focenie
i kolejni rowerzyści przed Rudami…
no właśnie Rudy
cisnymyyyyy
w Stodołach jakiś OSIOŁ bo jak go nazwać inaczej stanął sobie na ścieżce rowerowej i ma wszystko w d…e, pozdrawiam Cię oszołomnie, a rowerzystów sporo tam i w druga stronę, ale co tam…
wpadamy do Rybnika, a to most w Jejkowicach chyba, nie w Zebrzydowicach
kawałek dalej z Markiem się żegnam i lecimy każdy w swoją stronę, wpadam jeszcze na myjnię i potem obwodnicą mija mnie na centymetry taki osioł, mam to na filmie, ale chyba sobie daruję zgłoszenie na Policję, bo szkoda czasu, a może i nie zobaczę jeszcze…
na liczniku mam 92 km, i w ostatniej chwili wpadam na pomysł dokręcenia do setki, czego już od bardzo dawna nie robię, nie dokręcam, ale dziś jakoś mnie naszło i kręcę dwupasmówką na Żory…
dokręcone i czas do domku jechać do żonki…
na koniec jeszcze taka se jedna fota i to by było na tyle…
a jeszcze będzie videorelacja ale to później – pozdro dla Wszystkich i Marek dzięki za MEGA rajza