Dziergowice – Betlejem z DBT
No i jest kolejny wyjazd z DBT do Betlejem :), stajenki w Dziergowicach, już od kilku lat tam kręcimy, dla przypomnienia tak było w zeszłym roku 2019, tak w 2018, a tak 2017 ten rok to był najbardziej hardcorowy, ale przeżyliśmy go ;), no ale przejdźmy do tego wyjazdu ;), poranek dość mroźny…
ale co to dla nas, zbieramy się ekipa i kręcimy…
Rudy, tu robimy małą przerwę i spotykamy się tez z naszą Daną, która w tym miejscu do nas dołączyła, kolejne osoby takie jak Królik, żabcia i Aga widzimy się w Smakoszu w Sierakowicach…
jest zimno i czasem mamy lekką jazdę w śniegu, ale to nie to samo co w zeszłym roku, kto był czy czytał relację to wie o czym piszę i co mam na myśli 😉
nio i mamy Sierakowice, bar Smakosz, czas coś ciepłego wpuścić do żołądka, tu tez mamy już całą ekipę, no jeszcze Miro tiru kręci sobie samotnie z Wodzika tam do Betlejem, tam na miejscu się z nim spotykamy…
fajnie się siedzi w ciepełku, ale jechać trzeba
Koparki tego w planie nie było, ale się zrodziło 🙂
i fajnie wyszło, bo teren lekko zmrożony to i przejazd nie był trudny…
foty, foty, foty…
heh nie wiem co to miało być i czego kolega Bartek szukał tam, i nie wiem czy znalazł 🙂
fajnie jest wesoło, ochrona która kręciła się niedaleko nas nawet dała nam spokój i nie gwiazdorzyła jak to u nich bywa, lecimy dalej do Betlejem, lecimy obok zbiornika kopalni kruszyw, swoja droga fajowe miejsce miałem już to okazję się kąpać…
wcześniejsza trasa to ciągle las, ale w końcu wpadamy tam gdzie planowaliśmy…
nio i mamy to kolejny raz Betlejem na rowerze zaliczone 😉
tutaj fotka z gospodarzami, którym i z tego miejsca dziękuję za przygotowanie dla nas ciepłej herbaty i kawy – dziękuję w sowim i grupy imieniu
a to lokatorzy boksów 🙂
był tez jak co roku księga gości, do której się wpisujemy, ja tez zostawiłem wpis z PTTK oddział Racibórz – pozdrawiam Was 🙂
wpisy zostawione ale Dana kontroluje ostro, po minie widać, że hmmm no ciekawe co nie pasi 😉
heh Dana i tu znowu Dana, Dana z Mirkiem, dwa niebieskie ufoludki, nie wiem co tam Miro jej szuka, ale niech to zostanie tajemnicą 🙂
nio i tak jak pisałem wcześniej Miro kręcił sam, ale na miejscu czekał na nas dość długo, wracał również sam, startował z szalonym człowiekiem z Żor Józkiem, który to jak zawsze śpieszył się na obiad, sorrki Józek ale tak Ci już chyba zostanie – pozdro 🙂
gadu, gadu a tu Orszak się zbliżał …
nawet nasi się dołączyli do niego 🙂
jest szopka to i jest sztympel 🙂
heh pozwoliłem sobie nawet nim oznaczyć swój kubek z herbatką 🙂
a tu jak złapałem Królika który to chciał wynieść podarowany tam termos z herbatą :), ale czy na pewno herbatą by wynosił? 🙂
czas fajnie spędzony, ale wracać trzeba bo jest jeszcze kawałek drogi, lecimy do Rud
tam posiedzenie pod Lipami
humorki dopisywały 🙂
tym sposobem wracamy już w totalnej ciemności, a poniżej rower Kasi która jeszcze go nie rozebrała po przejeździe mikołajkowym i nadal kręci z obciążeniem, ale wygląda to obłędnie 🙂
zimno, ciemno, ale do domów każdy z nas dociera bezpiecznie
no może jeden z nas lekko doznał obrażeń, za wysoko skakał jak się okazało i wpadł do dziury, ale jest ok co nie Marcinku 🙂
dzięki całej ekipie za wspólne kręcenie…