rekonesans trasy family TDS
Mamy czas aby siedzieć w doma jak to nom godajom w związku z tym pieroństwym koronawirusym, siedziołech w doma, ale w końcu żech na koło poloz solo, zero kontaktu z innymi tylko rajza, jedzyni w sakwie, także obyło się bez kontaktu. Startuja około 11-tej i kierunek Bazylika kaj wpadom na trasa z TDS, przy Bazylice widza już stojące koła miejski…
jadę cały czas wytyczoną trasą, idzie dobrze pogoda spoko wiatr nie przeszkadza i średnia wskazuje na to, że przejadę ten odcinek 100km w 4h, ale nie było tak dobrze bo gdzieś w okolicach Gogowa, aż do Zwonowic ciągle kurde w mordewind miałem i dał mi popalić, ale i tak wymieściłem się w czasie i średnia dobra wyszła
wpadam na miejsce startu w Godowie mijając dwóch cyklistów
na starcie, a w moim przypadku prawie półmetku mała przerwa na coś na ząb, jakieś foto…
i jada dali wg śladu tds, wpadam na żelazny szlak
na nim kilka fotek
i fotki w zeszło rocznych fuzeklach 🙂
jadymy dali już pod wiater, ajajajaj, kaś po drodze mijom Pradziada, aż żech się wystraszoł żech na niego wjechoł, ale ni na szczynści to nie tyn Pradziad 😉
konsek dali ciągnom się dwa stare capki 😉
dobijam do Kornowaca i spinom się pod niezło kympka
wiater daje w kość, ale widoczek na wjyrchu pikny
wiater mie wykańczo musiołech se coś kupić i wciepać na ruszt, także to jedyny szybki kontakt w sklepiku z ekspedientką na dzień dzisiejszy
cisna i cisna pod tyn pieroński wiater, ale w końcu dobijom do Rybnika i jada przez zamknięto ulica Rudzko kiero remontujom, i do czasu TDS na pewno ją nie wyremontujom…
także dzisiejszo trasa spoko yno jak by nie tyn wiater, no ale udało mi się ją przejechać i jeżech zmachany i szczynśliwy, a i zarazym głowa trocha dychła od tych wiadomości wirusowych bo yno to nic wjyncy, a teraz se ida siednoć na rzyc jak to godajom 😉 – pozdro