Pomysł morsowania podyktowany przez Kornelię D. i super bo coś się dzieje, plan być o 11:tej w Bukowie na plaży i tam zmoczyć cztery litery i to się udało ;), ja że nie mam auta i w sumie dobrze to jadę rowerem, heh no nie do końca bo jadę tam pociągiem do Olzy i dalej rower, powrót tez rowerem przez Racibórz i Kuźnie…pociąg o 10:34
no i lecimy Kolejami Śląskimi, ale wiem już że się spóźnię bo przyjazd do Olzy o 11:04 a potem jeszcze mam 9 km do przekręcenia…
no i jest Olaza
jadę, naginam ostro aby ekipa jak najkrócej czekała na mnie, a wiem że czekają bo meldowali tak 😉
wpadam na miejscówkę spóźniony ponad 20 minut, pogoda bajka heh bajko nie do morsowania ale słoneczko wymiata, do tego stopnia ze nawet koc się znalazł 😉
a jak jest kocyk no to trzeba się opalić, a co tam ze jest luty 🙂
lekka rozgrzewka…
trochę jaj
tańców
min
chlapanie zimną wodą
no i do niej, do wody…
jest MOC
nie wiem jaki czas w wodzie, ale ja mam dość i ewakuuje się na ląd 😉
po chwili wychodzi też reszta…
tu Kornelia dała się do mojego rowerku
no to ją pogoniłem 🙂
heh
schowała się u ratownika 🙂
na koniec jeszcze fotka z logo Białego Misia jak to u mnie bywa
ostatnie spojrzenie na obiekt
no i koniec zabawy trzeba jechać w kierunku domu, ale jadę przez Racibórz i dalej Kuźnię, a zdjęcie poniżej to zbiornik raciborski
jadę z wiatrem i wbijam do Ciechowic pod prom, tak tylko zobaczyć czy jest czynny bo co jak co ale ja nie mam na to szczęścia, ale dziś jak nie chce z niego skorzystać to jest własnie czynny heh
tylko spojenie na prom i jadę na Kuźnię, a poniżej kilka fotek wykonanych przeze mnie (dron) w innym czasie
tak jak pisałem wcześniej póki co jadę z wiatrem co nieźle pomaga, szybkość niezła jak na mnie i to bez jakieś mocnej spiny
heh jechało się fajnie i szybko ale tuż przed Turze coś zauważyłem, że mi tyłkiem ciepie no i stało się :), ale co tam to tylko kapec, zrobi się no tak, ale jak ma się sprawną pompkę, a ja właśnie nie miałem, hmmm ale na szczęście młody gospodarz jednego z okolicznych domów poczęstował mnie fajna pompka i dokończyłem dzieła 😉
tak że awaria opanowana, jadę trochę jak na szpilkach bo dętka zamontowana, ale nie mam pompki hmmm, jadę do Kuźni tam na zupkę do restauracji nad Rudą
potem kierunek Rudy, lasem, nie byłem sam i dobrze bo naprawdę miałem obawy co do kolejnego kapcia a w tym lesie hmmm nie ma domów, ale sporo osób się jednak kręciło bo pogoda sprzyjała więc jak by co to myślę, że dało by radę temat opanować, ale na szczęście nie było to konieczne…
wpadam do Rud i już mi dużo lepiej…
tutaj też fotka z góry z drona wykonana w tym samym czasie do prom…
mostek w Rudach…
jadę dalej i mały przystanek w Stodołach na PKP 🙂
na tym rajza się kończy i dzionek mogę zaliczyć za udany…
dzięki ekipa za MEGA morsowanko i pozdro dla WAS