Rudy – Abraham Grzybków ;)
Długo wyczekiwana i impreza zwana Abraham z Grzybkami 😉
ustawka tradycyjnie na rybnickim rynku, przybywa też nasz kolega Mariusz tyn jedyny jak się sam zwał, ale nie jedzie z nami jest tylko na starcie
my natomiast lecimy na Rudy, ale na około bo przez Pilchowice, bo pokręcić cosik trzeba jak to Grzybek rzekł 😉
Kasia nasza dioblica jedzie z nami, a jutro ma swoją imprezę, rajd rowerowy z Mosir Rybnik (więcej TU)
Łukasz, Pjoter i Andzia…
trasa ciekawa widokowo…
jazda przez pola, Łukasz ze swoim MEGA wypasionym aparatem w plecaku 😉
a tu znowu on tym razem ze swoją diobelską maskotką
lecimy, w sumie same diobły 😉
wpadamy w końcu do Rud do baru pod lipami, gdzie Grzybek zarezerwował miejsce na imprezę, na miejscu czeka na nas Antek z Markiem, czekają bo pokręcili godzinę startu imprezy i na dodatek przyjechali autem, co się nie liczy ;p
na miejscu od razu podpisujemy wyszczy kartki dla solenizantów, a jest ich dwóch bo i żona Marka też miała Abrahama, nieźle się zgrali, dwie imprezy od razu 😉
Dioboł ze skarbonką na cele statutowe coś tam zbiera 😉
a jego posłaniec już loto tam i nazot obładowany 😉
gwiazdy z kartką i grzybkiem dla Grzybków 😉
gwiazdy, a tu biała gwiazda, którą Marek od samego początku zapowiadał, ale nie zdradził że to jego oczko w głowie piesek zwany Shira
było sto lat i jak tak się to razem zegrało to i było gorzko, gorzko 😉
impreza trwa, u mnie jak to u mnie hamak ze mną 😉
było tez ognisko i pieczenie kiełbasek…
były wspólne fotki, a na niej solenizant z dioblicami 😉
a tu zaś odwrotnie solenizantka z diobłami 😉
i dalej fotki
w końcu impreza się skończyła, było fajnie i grzecznie, po niej start do Rybnika, już ekipa gotowa 😉
biegnie z nami gwiazda już wspomniana, fajny piesek, naginał z nami aż do domu…
daje ostro…
fajnie to wyglądało i się prezentowało…
przyszedł też czas na odpoczynek i wodopój dla Shiry
a potem fotosesja 😉
robimy też przerwę w Przynęcie, wchodzę do kibelka a tu taki oto plakacik 😉
ale tym razem takie piwko, pierwsze w moim życiu 🙂
Shira się trochę zgrzała po drodze i musiała ochłonąć
i to już ostatnie foto z gwiazdą 😉
lecimy do domu…
ciemno się zrobiło…
i przy okazji mogliśmy zaobserwować ciekawy zachód słońca…
dzionek ciekawie spędzony, urodzinowy, wesoły i grzeczny, dzięki Marku i Bożena za MEGA imprezę, było super…