mały biwak, odpoczynek w Kamieniu nad wodą…
Dziś plan był inny, ale wyszło jak wyszło, dzionek solo, mam jeszcze wolne bo zaoszczędziłem dwa dni na Rugii, także aby dzionek dobrze wykorzystać pakuję się i jadę na biwak do Kamienia…

obieram kierunek Velo i potem wzdłuż rudy…

heh a tu na fotce ogrodzona posesja za cegielnią gdzie gość pilnuje swojego spychacza, buuuaaa, nic tam nie ma tylko ten grat, ale Bigbrader jest 😉

raz dwa i jestem w Kamieniu, hamak rozłożony i relaks czas zacząć, jest godzina 9:50

na początek coś na ząb 😉

i trochę dobrej yerby

tak dobrej ze aż kaczka podpływa do mnie 😉

a jak dałem spróbować to się cieszyła jak jasny pieron 😉

więcej nie dostała i się obraziła, walnęła focha 😉

no ale czas po leżakować…

chmurki są, ale niegroźne tylko że słoneczko czasem przysłonią na jakiś czas…

buuuaaaa a co mi tam pozdro Diobły

wyciągam browarka i kaczka znowu koło mnie heh

a to kilka takich fotek z nudów…



po leżakowaniu przyszedł czas na relację z Rugii, która trzeba zrobić, ale roboty z tym w pizduuuuu, ale zrobię ją zrobię 😉

zgłodniałem przez to 😉

a taki oto widoczek miałem z mojej miejscówki

zapodałem do wody trochę bułeczki i znowu kaczucha przy mnie 😉



na koniec jeszcze browarek i do chaty bo jutro do roboty, wrrrr, az mi niedobrze, no ale cóż 🙂


warto tez na koniec wspomnieć, że miałem wizytę strażnika leśnego, który podjechał autem i podszedł do mnie zadając kilka pytań i obserwując mnie, ale wszystko ok, leżałem sobie spokojnie z piwkiem w hamaku, trochę pogadaliśmy i było spoko…