59 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej w Nysie
Nadszedł ten czas, czas na udział w kolejnym już Zlocie Przodowników Turystyki Kolarskiej z PTTK, tym razem w Nysie, rok wcześniej 58 Zlot Przodownicki w Boszkowie, a dwa lata wcześniej 57 Zlot w Świdnicy, zapraszam do oglądania relacji w wolnej chwili.
Dzionek rozpoczynam standardowo z Yerbą ;), jeszcze w domu…
o godzinie 8:00 start w kierunku Rud, jedzie ze mną szwagier i pisze jeszcze Diablo, fajnie ucieszyłem się bardzo, lecimy razem do Raciborza, a dokładnie do Żernic gdzie się rozdzielamy i jadę już solo dalej, a oni w kierunku powrotnym…
w Raciborzu na Ocickiej spotykam Andrzeja M. chwilę gawędzimy i potem gonię szwagra i Diobła ;), Andrzej dzięki za spotkanie, fajnie było…
Szwagrowi i Diobłowi też dzięki za towarzystwo na odcinku Rybnik – Żerdziny – fajnie się jechało…
od Żerdzin kręcę już sam, wpadam do Baborowa i robię fotę, chcąc ją wysłać znajomym Arturowi i Małgosi, dostaje telefon od Artura, widział mnie gdzieś i mam koniecznie skręcić na kawę, mega sytuacja, oczywiście korzystam z zaproszenia i wbijam do nich…
dzięki wam za kawę i nie tylko ;), Małgosia sorrki, że Cię tu na fotce nie ma ale nie chciałem Ci już więcej w kuchni przeszkadzać 😉
po ich gościnie jadę przez Czechy, przez Osoblachę na piwo, w tym miejscu będę też w lipcu na rajdzie z pttk Racibórz
ooo i to jest to na co długo czekałem Czeskie zajeb… pifoooo, czooooppppoooowwwwnnnnneeeee 🙂
kofola też była ;), z pozdro dla DBT
ok piwo dobre fajnie się siedzi, ale jechać trzeba, kręcimy do Prudnika, gdzie konsumuje obiad…zamówiłem ślonsko rolada i kluski, a kelnerka mi godo, że klusek ni ma mo yno zimjoki, woooo ni ma co rolada, modro kapusta i zimjoki za h… nie chca, wybrołech kotleta z kury 😉
dalej Nysa przez wioski, gdzie droga dość fajna była, trochę pogoniłem, ale upał nie miłosierny…
w końcu gdzieś koło 18-tej wbijam do Nysy i kieruje się na zakwaterowanie u Franciszkanów, dzwonię do Ojca Cyryla z którym mam kontakt dzięki Arturowi i z nim się spotykam i kwateruje, kościół P.W. Św. Elżbiety (więcej TU)
a tak wygląda moja posesja, dla mnie super…
po zakwaterowaniu wbijam się na Bastion Jadwigi w centrum i udaje się do biura zlotu, gdzie odbieram pakiet startowy, ten browarek to już za moją kasę nie jako pakiet startowy 😉
po odebraniu na piwko, znowu czeskie…
na Bastionie wpis też obowiązkowy do kroniki…
i na tym dzionek się powoli kończy, wbijam do klasztoru i ogarniam się w tym też powstaje częściowo ta relacja…jutro już nie będę tu sam 😉
Dzionek rozpoczynam samotnie, bo jeszcze sam jestem na obiekcie, dostaję sms-a od Artura, że będą około 8-mej, tak więc szybko się ogarniam, wcinam śniadanie…
jemy i robimy wstępną relację jeszcze w samotności ;), ale nie tak do końca
pstrykamy też otrzymany wczoraj zestaw startowy
po śniadaniu wpada Małgosia z Arturem i jedziemy na mały objazd Nysy, już na początku Artur coś tam w rowerze grzebie ;), ale na szczęście nic nie znalazł i kręcimy dalej 😉
jedziemy do miejscowości Łambinowice, gdzie zwiedzamy Muzeum i obóz Jenieckie (gps)
ciary przechodzą, wpisuje się też do kroniki gości…
udajemy się też na cmentarz…
po zwiedzaniu kręcimy dalej, mijam po trasie kolegę Cześka, którego pozdrawiam 😉
lecimy swoją trasą nie zlotową, zjeżdżam z niej i lecimy przez pola 😉
jedzie z nami też Ojciec Cyryl u którego mamy noclegi…
śmiga na szosie, a ja go prowadzę przez pola 😉
Małgosia…
Artur…
wykręcamy dystans trochę ponad 50 km, ale nie o odległości nam chodzi, a o czas spędzony tu na miejscu, na koniec wpadamy jeszcze do Bastionu gdzie znajduje się biuro zlotu, tam robię foto na tle baneru…
po powrocie w takich warunkach powstaje druga część tej relacji 😉
muszę też wspomnieć, że dziś (10.06.2019) Małgosia ma urodziny i z tego powodu wcześniej kończymy trasę i wbijamy szykować imprezę urodzinową i powitalną dla reszty ;), a tak to wyglądało ;), wręczenie prezentu dla Ojca Cyryla
Małgosia też ogląda swój prezent, pamiątkowe zdjęcie 😉
Jarek tak samo ;), wydawało by się że niby jakieś foto, a ile daje radości…
niom i na tym dzionek oficjalnie kończymy, a co było dalej to już się proszę domyślać ;), ciał bambiono i w tym momencie idę do gości, a po co hmmm ;p
Dzień rozpoczynam od pobudki pieska od znajomych…
pies obudził i za chwile położył się u mnie na materacu 😉
szykujemy się powoli do jazdy wokół jeziora Nyskiego, jako, że dziś Boże Ciało to natrafiamy na procesje…
chwilę w niej idziemy i jedziemy dalej, w tym momencie dobija do nas Mikoło z Mikołowa, jakiś czas z nami kręcą później się oddzielają…
jedziemyyyy
Pan Stanisław…
tutaj jakieś zamieszanie i walka o mapę którędy jechać, a ja stoję z boku i się przyglądam 😉
sytuacja opanowana i jedziemyyy
kierunek Pietrowice Nyskie, gdzie znajduje się piękny Pałacyk w prywatnych rękach, zwiedzamy go dogłębnie dzięki uprzejmości Pani gospodarz – dziękujemy…
zwiedzanie…
stary sejf, już bez drzwi bo podobno zostały zniszczone w celu dostania się do środka 😉
kaplica, w kaplicy tej odprawiane są też msze święte…
a to wizytówka miejsca…
na podwórku gęsi, pełno gęsi 😉
a tu czekając na resztę ekipy zwiedzającej 😉
na koniec wspólne grupen foto…
i lecimy dalej…
kierunek Otmuchów…
wbijamy do jakieś karczmy…
i na plażę, aby się wykąpać, po jakimś czasie nadciągają niezłe chmury, zwijamy się i lecimy do zakwaterowania wałem, a widok zapiera dech w piersiach…
niezły w Paczkowie musiał być Armagedon, bo to ten kierunek 😉
wpadamy na miejsce cali i niezmoknięci bo nam się udało, burza przeszła obok, na koniec dnia wpada do nas Ojciec Cyryl który wybiera się do Płocka jak dobrze pamiętam na weekend oczywiście na swojej maszynie…
na tym dzionek zakończony, bardzo udany i upalny, jutro ja wracam reszta ekipy zostaje, ja wracam i w sobotę na wesele wbijam ;), kończę relację bo ledwo co już na oczy widzę i mykam kimać…ciał
Dziś to już mój koniec zlotu, jadę do domu, jutro na weselicho ;), plany były aby rowerem wracać całą drogę, ale jak to plany zmieniają się i po co się męczyć w ten upał, wbijam na koniec z znajomymi jeszcze do Bastionu Jadwigi, gdzie szykują się do rajzy…
po chwili i pożegnaniu się jadę na PKP, gdzie wbijam do pociągu na Gliwice i jadę nim do Kędzierzyna…
bałem się, ze nie wejdę, ale udało się…
Kędzierzyn Koźle koniec jazdy pociągiem, jadę do Bierawy na obiad przy zakładzie azotowym bar semafor, zawsze go chwale bo jedzenie dobre, dziś niestety lipa, no ale zdarza się każdemu, mam nadzieję, że tylko dziś mi nie smakowało 😉
po konsumpcji kręcę przez Solarnię do Rud, w lesie na miejscu postojowym 7 dębów przystanek na Zateckiego 😉
i mały odpoczynek…
tym sposobem dystans 53 km pokonałem trochę ponad 2h i jestem w domu, ale zmęczony…w między czasie zerkam na mapę pogodową bo coś się dzieje, a tu w Nysie ulewa myślę sobie ale jaja, ciekawe co mówili znajomi co jeszcze tam zostali 😉 – pozdro dla was 😉
później będzie tutaj film z rajdu,a el to po zmontowaniu…
do zobaczyska na 60 zlocie nad morzem 😉