Turawa, wioska indiańska z WRŚ
Dość długo oczekiwany dzień, a w zasadzie weekend w końcu nadszedł, jest nim wyjazd z WRŚ do Turawy i nocleg w wiosce indiańskiej, tak więc godzina 4 zero ruszam na rynek gdzie się umówiłem z resztą ekipy, potem jedziemy do Gliwic na miejsce startu z WRŚ
rybncika grupa DBT gotowa…
jeszcze tradycyjne foto grupen, fota dziwna no ale tak to jest jak się robi fotki kilkoma aparatami rozłożonymi w różnych miejscach 😉
nio to jadymyyy, weekend a tu TIR razem z nami napiernicza, nie boi sie zakazów…
do Gliwic wpadamy na kawkę i przypadkiem ochraniamy się od deszczu 😉
kawka jest…
a co niektórzy to i świerszczyki se czytają 😉
czasu nie ma za wiele, trzeba jechać na miejsce zbiórki…
i wszyscy gotowi do rajzy, pogoda nie rozpieszcza, ale też tragedi nie ma 😉
no własnie pogoda, zaczeło padać i trzeba się zakamuflować, oto nasz Marek wyglądający jak z bajki Teletubisie :), sorrki Marku musiałem 😉
pogoda nam nie straszna i jedziemy dalej…ale chumy przed nami nieźle wyglądają…to nie koniec
oj nie koniec, ale jadymyyy
nie poddowomy się, ale moja babcia ni mo lekko, ledwo co jom wiater nie zebroł 😉
i znowu pada, ten w niebieskim worku załamany jakiś 😉
jak juz pisałem pogoda nie najlepsza, ale docieramy do Turawy i robimy napad na Biedronkę 😉
tuż niedaleko niej znajduje się najstarszy metalowy most z 1827 roku, dokładne położenie GPS
kilka fotek…
…
…
most robi wrażenie…
po lekkich zakupach część grupy udaje się bezposśrednio na wioskę na zakwaterowanie a druga ta większa część jedzimy do Turawy, trasa różna, asfaltowa, szutrowa i leśna…
zimno i mokro, ale przyjemnie jest w tej ekipie…
na miejscu chwila przerwy, fotka grupowa…
i powrót na zakupy znowu do biedry, tym razem dużeeee zakupy, Mirek jest tego dowodem 😉
po zakupach wbijamy na wioskę…
dzieci indianie od razu w smartfonach usiadły…a tu zonk bo sieci ni ma no i załoba się zaczeła 😉
jedni na smartah siedzą, a inni tak jak babcia nie próżnuje i w lonty indiańskie wskakuje…
wyglądała MEGA, łona jest niesamowito ta pierona, łod razu musiołech se samojebka z niom strzelić, nawet Marek się załapoł 😉
trocha głupot było, a teraz czas na konkrety ufundowane przez WRŚ 😉
łobstawili się ni ma co nikomu nic nie brakło a nawet na śniodani zostało 😉
pojedli, napili się i czas się zakwaterować w TIPI, chyba tak to się zwie, Mirek już je wielki, dobrze se pojot i na dzyn dobry łóźko powaloł 😉
ni no tak na poważnie to się mu felerne łóżko trefiło…Diobła z nami ni ma bo po Łangli sie smyko, ale fana jest, pozdro Dioboł
były tez konkursy dla dzieciaków i nie tylko bo do tych starych też coś tam było…
pięknie wyglądaliści, kurde babki szacun 😉
no a ten to już przerózł sam siebie, jak łowieczka na wolności z dzwonkami na karku, godołech mu żeby sie stracioł a jo go byda szukoł i się napewno dogodomy, ale nie chcioł pitać 😉
a to jeszcze cała ekipa w przebraniach…
fajne miejsce…
i jeszcze jedna fota…
fany WRŚ i Sklepu Kopacki, przy okazji polecam ten sklep (GPS)
a to cała ekipa w całej okazałości…
wieczorem tańce z szamanem i fajki pokoju 😉
nio i na tym zaprzestanę relację tego dnia, bo więcej grzechów juz nie pamietam 😉
nastał drugi dzionek rajdu, spało się całkiem nieźle w tej stodole, obawiałem się, że będzie zimno i takie tam, ale kurde niezłe to, rano sprzątanie no kto sprzątał to sprzątał bo ja nie ;p, wybaczcie, ale ja sprzątałem od razu po sobie ;p
czas w drogę, my jako rybnicka grupa jedziemy swoją drogą, a reszta swoją, wpadamy jeszcze do Krasiejowa do Parku Dinozaurów, ale jest zamknięte…
nie no jeden już chodzi 😉
a reszta się budzi do życia 😉
Park ogarnięty i jedziemy dalej w kierunku Anki (Góra Św. Anny), na prowadzyniu babcia z Baśką 😉
Anka jest nasza, lekko nie było, ale jakoś wczołgaliśmy się na wjyrch som 😉
i łod razu do koryta ;), heh w miejscu tym spotkałem mojego szwagra Szlagóra, który swoja kariere rowerową rozpoczoł w tym roku i skubańcowi nieźle ida te początki, ale jest na etapie dokręcanio km na koneic rajzy, tak sic to jeszcze młodzik jest ;), ale w książeczki PTTK już się wgapio ;), sztymple sie mu podobają 😉
potym czas cos na ruszt wciepać, a że była tu przed nami jakoś dupno impreza, tzn Mszo i w ciul ludków to i łobiady były swojski, ale cyny juz jakis miastowe 😉
babcia ja to łona jest z przodka i zadka 😉
jak Anka to i fotka na schodach musi być…
schody już som no to teraz znak,a raczyj balustrada drogowa, bo kierys ciul tak aparat ustawił, że łona jest na pierszym planie, a kiery to boł, hmmm chyba jo ;), boroka ta Asia i jej synek tych to wcali nei widać 😉
i jadymy nazot, no właśnie to szwager napiernioczo jak pogan i norma szpanuje 😉
jeszcze jakiś pjykny widok z wjyrchu, a że pogoda się poprawiła to i widok nieziemski jest…
pogoda się porawiła, ale po drodze w Lesnicy i tak nas deszcz złapoł, ale nie było tego złego.
Podsomójąc rajza to jak prawie każdo idzie zaliczyc do udanych, taka uwaga tylko do WRŚ, za pryntko zadupiocie na tych rajzach ;p, a i zaś se przewala u niektórych, ale co mi tam, lubia ich i godom to co myśla 😉 – pozdro dla was i dzięki za imprezaaa
Turawa, Wioska Indiańska, Gliwice, Pyskowice, Strzelce Opolskie, Góra Św. Anny, Ozimek (most z metalu pttk KOT)
{jcomments on}