Nysa z Pttk Racibórz
Nadszedł dzień wyjazdu z Raciborzem, pierwszy rajd w tym roku z nimi, kolejny to Mokrinky i następny to Oświęcim, organizowany przeze mnie, na który mam nadzieję, że chętnych osób nie zabraknie ;), no ale nie o tym mam pisać ;), więc tak: pobudka godzina 4:15 zebranie się do kupy 😉 i jazda o godzinie 5-tej, kierunek Racibórz po drodze spotykam się z Mirkiem w Szczerbicach…
Pozdrawiam też z tego miejsca WRŚ, którzy udają się na Rajd w Trzebinii, a no i DBT też pozdrawiam – dajcie chopoki i dziołszki dajecie 😉
do Raciborza wpadamy przed umówioną godziną, ale za moment już się wszyscy zjeżdżają w tym wpada sam Komandor Artur, pomagamy mu wyjąć rowery z samochodu…
rowery wyjęte, czas na rozdanie znaczków rajdowych, tutaj śmialiśmy się, że Artur dzieli cukierkami jak dzieciak w szkole 😉
czas na wspólne zdjęcie, no to ustawiamy się…
no i fotka gotowa 😉
no to jedziemy…
ja standardowo robię fotki i nigdzie mnie nie ma, tak więc standardowa samojebka 😉
jedziemy i docieramy do pierwszego miejsca, gdzie robimy postój, a jest nim Pałac w Grudyni Wielkiej, miejsce super, ceny do przyjęcia nie wygórowane, a i miejsce ciche i spokojne…
przerwa była i czas kręcić dalej, trasa MEGA same pola a na nich zieleń i kolor żółty…wiem, że teraz jak ktoś patrzy na to foto to się śmieje z moich kolanówek, ale wybaczcie muszę tak jechać po oparzeniu nogi maścią, nie mogą ją wystawiać na słońce…
pogoda jest piękna, trasa jak już wspomniałem również, korzystając z pięknego koloru rzepaku nie mogłem wyrwać ekipy do niego i zrobić tego foto ;P
kolejna fotka to dalej w żółtych kolorach 😉 ja sam poniżej, dalej z lewej jestem z Anią a z prawej Grześ z Anią 😉
pola się kończąi wpadamy do miejscowości Białą, gdzie mamy postój na posiłek (obiad)
miejscowość tą też zwiedzamy w szybkim tempie bo czas powoli nas goni, poniżej wieża ciśnień, sorrki za zdjęcie, ale jest błędne, poprawka będzie ale po powrocie z rajdu 😉
dalej Zamek Pruszkowskich, gdzie zaliczam też Krzyż Pokutny…
dalej Wieża Kijów tak zwana Baszta…
kolejnym przystankiem jest kościół w miejscowości Korfantów, kościół wart zobaczenia, polecam…
a tu w środku…
dalej jedziemy i kolega dostaje kapcia…
jedziemy dalej, poniżej firmowe koszulki w tym i WRŚ
dostałem też mały defekt z przednim hamulcem, ale uporałem się z nim i jadę dalej 😉
godzina 18:00 wpadamy na miejsce noclegowe gdzie Komandor przydziela pokoje…
kolega Stanisław, aż mi szczena opadła nabrał tu pełne znajomości, rozkodowuje obiekt i wpuszcza nas do środka 😉
po przydzieleniu pokoi udajemy się na zasłużoną obiadokolację…
wpadam do środka i tu kumpla zastaję 😉
nio i zasiadamy …
stoły pełny wypas ;), nie no to stoły przygotowane na jutrzejsza komunie 😉
rowery pakujemy do środka i teraz czas dobrze się zabawić i odpocząć 😉
jeszcze mała galeria z minionego dnia
{lightgallery type=local path=images/mojewyjazdy/2018/kilkudniowe/nysa2018pttkraciborz/1dzien/galeria previewWidth=100}Nysa 1 dzień{/lightgallery}
{youtube}7xIBOPO9Wlg{/youtube}
Jutro zwiedzamy Nysę…
Nio i jest ranek, pobudka godzina 7:00 i na spokojnie się ogarniamy, śniadanie na godzinę 9-tą i po nim udajemy się rowerami na centrum Nysy…reszta wieczorem będzie 😉
Nio i już mamy wieczór 😉 więc piszemy…
Wstajemy godzina 7:30, śniadanie na godzinę 9-tą, ekipa powoli się szykuje, jedni tak jak Artur stoi przed budynkiem i się przeciąga 😉
śniadanko trwa…
zwiedzanie zaczynamy Bastionu Św. Jadwigi, gdzie czeka na nas Przewodnik Pan Jarosław Srębacz…
Przewodnik nam już coś tam gada ;), a my swoje, fotki i fotki 😉
na miejscu można było też wpisać się do kroniki pamiątkowej co uczyniłem, można też było uzyskać pieczęci okolicznościowe, jak o nie poprosiłem to mi “szczęka” opadła, osoba z informacji wyciąga mi karton z sztymplami i kładzie na stolik ;), było ich tam chyba ponad 20 sztuk
Przewodnik powiedział swoje i ruszamy na miasto…
miasto…
…
zatrzymujemy się na dłużej w kościele Św, Jakuba…
jego witraże…
a to widok z zewnątrz…
dalej idziemy spacerkiem w kierunku wieży Ziębickiej…
idziemy szlakiem Eichendorffa, zatrzymujemy się przy jego pomniku…
jedni słuchają Przewodnika inni studiują katalogi 😉
jeszcze inni strzelają sobie samojebki z popiersiem Eichendorffa
dalej kierujemy się jego szlakiem na cmentarz
jest pochowany w tym miejscu on i jego żona
obok spoczywa Johannes Hellmann, osoba, strażak który jako pierwszy zapoczątkował powstanie Straży Pożarnej
dalej spacer kontynuujemy szlakiem w kierunku altany Eichendorffa
altana znajduje się u góry więc się drapiemy…
jak altana to i wspólne foto…
…
z altanki wracamy na miasto, poniżej Stasiu upolowany na robieniu fotki 😉
na mieście zwiedzanie miasta się zakończyło i grupa udała się na pokaz multimedialny do Fortu, ja natomiast udaję się w kierunku miejscowości Koperniki, miejscowości której mi brakuje do Rajdu Dookoła Polski (duży) , mały rajdu już mam zaliczony ;), jadę wioskami…
dobijam do Koperników na miejscu szybki sztymple potwierdzający moją obecność tu 😉
sztympel mom to jada dali w kierunku jeziora Nyskiego, gdzie robię mały postój…
pogoda piękna i wodoczki również…
jadę sobie samotnie wałami jeziora, gdzie napotykam na Artura pchającego rower właśnie na wał ;), tak to ten sam gość co rano się wyginał 😉
na tym etapie dzionek się kończy, udajemy się jeszcze do knajpy na posiedzenie i to na tyle, podsumowując dzionek mogę powiedzieć że był super udany, Przewodnik ekstra, młody człowiek, ale z MEGA wiedzą, super się go słuchało…
{youtube}SyxpICd5kwc{/youtube}
relacja ukaże się najprawdopodobniej w dniu jutrzejszym, wybaczcie teraz wróciłem, godzina 21:30, a jutro na godzinę 6-ta do roboty więc wyłączam ten ekran i mykam do łóżka 😉
no i mamy kolejny dzień rajdu i zarazem ostatni, bo to powrót Nysy do domu ;(, wstajemy godzina 7:30 później śniadanie w grupie i zaraz po nim startujemy w drogę powrotną, przed startem jeszcze grupowa fotka.
i jedziemy, kierunek Prudnik, przejazd ostatni przez zaporę Jeziora Nyskiego i pożegnalna radosna fotka…
sakwy tak ciężkie, że rower dęba staje ;), ale najlepsze są te kolanówki :), może jednak wytłumaczę czemu je mam, bo pewno jest kupa śmiechu z tego powodu ;), są dlatego, że mam poparzoną nogę od kremu i słońca, krem miejsce smarowania kremem nie mogło być wystawione na słońce, a ja niestety tego nie dopilnowałem i noga została w miejscu smarowania oparzona, dlatego też musiałem je zakryć w celu nie pogłębiania ran…nio i to dlatego, a nie jakaś moda moja 😉
fotki porobione i zmykamy z Nysy, no nie tu jeszcze wjeżdżamy, ale kawałek dalej już zmykamy 😉
selfik z Stasiem…
pogoda znowu nam dopisuje i jedziemy sobie mało ruchliwymi drogami, zatrzymujemy się na mały postój po jakiś 20 km…
jak postój to każdy coś tam robi, ciekawe co robiłą ta nasza znajoma parka 😉 – pozdro dla was
trochę słodkiego na ząb…
i ruszamy, ale nie za daleko, kolega Mirek dostaje defekt swojego bagażnika i ekipa go remontuje, a ja dokumentuje ;), ale przydatność tretytek (opasek zaciskowych) jest nie do opisania…
kręcimy dalej przez pola, kolorystyka piękna…
i kolejny selfik tym razem z Komandorem i Komandorową rajdu 😉 pozdro Gośka i Artur
i jeszcze jedna samojebka 😉
docieramy do Prudnika, gdzie robimy postój na kawkę
i nie tylko 😉
na wyjeździe z miasta znajduje się krzyż pokutny tak więc zatrzymuje się i focimy go, a że wygląda jak kamień zwykły kamień to…
na tej foci go dokładnie wskazuje 😉
no jedziemy dalej przez Czechy (Osoblacha), ale dostaje defekcik w tylnym kole i działamy z Arturem, reszta jedzie do centrum…do wyjaśnienia defekt powstał w skutek złego zamontowania opaski antyprzebiciowej czego już też kolega Pjoter doświadczył, opaska była lekko zagięta i wytarła w dętce rowek taki sobie 😉
no to działamy z defektem…
sytuacja opanowana i dobijamy do Osoblachy na Czeską Holbę, Artur dzięki za pomoc…
ummmm, tu chyba nie trzeba nic komentować 🙂
kręcimy dalej w kierunku granicy CZ/PL, trasa malownicza ale i z dość mocnymi podjazdami…
ajajaj nie mogłem się powstrzymać…
a tu fotka z pozdrowieniami dla DBT
ja tu pozdrawiam i fotki robię a ekipa mnie wyprzedza, tak więc trzeba się uwijać…
ooo, a tu szacun dla tej Pani, wiem, że wieku kobiety się nie reklamuje ;), ale w tym przypadku muszę, ma za sobą 72 lata życia i napiernicza z nami na rowerku wraz z mężem – szacun wielki
po drodze zaliczam kolejny Krzyż Pokutny…
i wpadamy do Baborowa, gdzie Pani Komandor nas opuszcza bo tu mieszka, a my dalej kręcimy do Raciborza wraz z Komandorem Arturem, który odprowadza nas do samego końca trasy 😉
nio Gośka obściskana i pozostawiona samej sobie, a my lecimy dalej i za jakiś czas wpadamy do Raciborza…
wpadamy prosto na stację PKP, gdzie jedni czekają na pociąg, tu też się żegnamy wszyscy i każdy pomyka w swoją stronę…
ruszam z Mirkiem w kierunku Arboretum gdzie znowu dostaje kapcia, a raczej wentyl się uszkodził i lekko powietrze schodziło jak tylko dopompowałem powietrza to koniec z nim i trzeba było założyć nową oponkę co robię i śmigamy dalej…
jadę przez Lyski, gdzie robię fotkę z dedykacją dla Korneli 😉
tak więc rajd dotarł do końca, wszyscy cali i zdrowi na szczęście. Rajd super co do organizacji i pogody, naprawdę udała się nam przez cały czas jego trwania, czasem może za mocno wiatr przywiewał, ale oprócz tego nie ma się czego czepiać, co do Artura, Komandora i organizatora tego wyjazdu to muszę przyznać szczerze, że dopracowane miał wszystko do końca, SUPER, Artur wielkie gratki dla Ciebie, był to Twój debiut, ale spisałeś się na medal, aż się boję wycieczki na Oświęcim w Sierpniu 😉