Jarnołtówek – Biskupia Kopa z PTTK Racibórz
Wyjazd z Pttk Racibórz do Jarnołtówka, wyjazd zorganizowany dla osób, które w Sierpniu w jakiś sposób przyczyniły się do organizacji 66 Centralnego Zlotu Turystów Kolarzy, więcej TU, zebrało nas się ponad 20 osób i startujemy z Raciborza swoim środkiem komunikacji jakim jest auto, tak nie rower 🙂 tym razem jedziemy się pobawić i odpręzyć w hotelu ;), jedziemy i na miejsce przyjeżdżamy około godziny 16:30, jest to hotel MAX, wieczór spędzamy na basenie i na integracji, a z rana następnego dnia wyruszamy na Biskupią Kopę. jeszcze kilka fotek z obiektu i otoczenia
ruszamy na podbicie Biskupiej Kopy, można to inaczej tez nazwać 😉
szybkie foto przy znaku wraz z żoneczką, która była ze mną…
na trasie pozdrowienia dla DBT 🙂
pomykamy dalej…
aaa zapomniałem dodać, że towarzyszy nam wszystkim oto taka psinka od Grzesia i Ani, w góry tez z nami idzie 🙂
Małgosia na prowadzeniu 🙂
a tu znowu psinka jak sobie biega 🙂
droga niby łatwa, ale miejscami niezłe podejścia…
heh i znowu psinka na pierwszym planie a za nią m.in. Ania i Grzegorz
a tu moja żoneczka zadowolona, bo jakoś góry to ona lubi, rower już mniej 😉
ale wysportowana heh 🙂
gdzieś w oddali Artur z córą odpoczywają…
heh a tu nasz Komandor Piotr, który to częstuje nas jakimiś znalezionymi grzybami z blaszkami, ale niektórzy odważni w tym i ja kosztujemy na surowo :), no i żyję 🙂
Marian aż się zajada 😉
fotki grupowej przy kamieniu granicznym nie mogło zabraknąć…kliknij aby powiększyć foto
psinka trochę zmarzła i została ubrana w kubraczek 😉
w końcu docieramy na szczyt Biskupiej Kopy i zaraz miny zadowolone, przy okazji trwa oglądanie prywatnej kroniki Artura…
a no i tego tez nei zabrakło 🙂
czas schodzić na dół, kierunek Złote Hory…
jesień, to chyba najlepszy czas tej pory roku, złota polska jesień…kliknij aby powiększyć foto
a tu Artur na ziemi i jak go dopadli co niektórzy :), prawie przysypany
Małgosia nasz fotograf 🙂 u boku czujny maż 🙂
a tu znowu Artur jak robi sobie samojebkę 🙂
i znowu on heh próbuje wzbić się w przestworza chyba 🙂
ale nie udaje się mu to, idzie dalej z nami z buta 😉
docieramy do ruin kościoła po stronie Czeskiej dokładnie TU,
tez tu odpoczywamy, Artur jest bardzo operatywny i szykuje nam ławeczkę 😉
a tu taki niespodziewany widoczek w krzakach 🙂
wszyscy się wystraszyli i pomykamy dalej, już widac miasteczko Złote Hory
ja gdzieś z tyłu a inni na podejściu do miasteczka
no i samo centrum…
heh znowu o Arturze będzie, przechodzimy obok sklepu z ciekawa witryną wystawową, gdzie nie tylko on miał smaki na nią 🙂
a tu się dowiedziałem o swojej knajpie 🙂
na tym nasza wyprawa się powoli kończy, do Jarnołtówka już idziemy drogą, do przejścia jakieś 3,5 km, tam szybka kąpiel i na kolację grilową jak została nam przygotowana swoją droga bardzo smaczna, nie tylko kiełbasa…
Podsumowując wyjazd był SUPER, ekipa, towarzystwo MEGA, atmosfera miodzio, ośrodek hotel niczego sobie, dzięki za wszystko!!!