2017,  rajzy kilkudniowe

Jura Krakowsko Częstochowska

MEGA prawdziwy spontan, kończe robotę dnia 09.05.2017 dzwoni Dyzio i pyta się jakie mam plany ja jutro i kolejne dni heh, akurat dobrze się złożyło, bo miała być praca ale dyspozytor mnie przełożył na inny dzień więc decyzja była szybka i jasna 🙂 plan wyjazdu na rower heh a jakby inaczej, gdzie? no włąsnie tu był problem żeby coś znalesć, ale po rozmowie wyszło na Szlak Orlich Gniazd od Częstochowy po Kraków, przejazd około 180 km w dwa dni, myślę że to jest do zrobienia, w dwa dni bo w piątek do roboty trzeba isć, a w sobote znowu wyjazd do Krakowa i Trzebinii na Rajd rowerowy heh ale się dzieje 🙂

Szybki plan trasy, zakupy biletów na pociąg do Częstochowy, pakowanie się i jedziemyyyy 🙂 jest to też mój pierwszy wyjazd kilkudniowy na rowerze MTB, ciężko się było spakować, ale dałem rady 🙂

 

Jedziemy godzina 6:15 na dwoerzec, pogoda zapowiada się obiecująco, ale jak narazie to bardzo zimno 🙂

jadać na PKP miałem nadzieję na fajny cug do Katowic, mówie sobie oby nie tylko stary kibel, a tu masz 🙂

no ale cóż kibel nie kibel wsiadamy i po godzince jestem już w Katowicach w lepszym pociągu, gdzie już z Gliwic jechał Dyzio, wsiadam i pomykamy już razem do Częstochowy gdzie zaczynamy naszą rajzę czerwonym szlakiem do Krakowa…

czas szybko leci i znowu po godzince lądujemy już w Częstochowie, udajemy się na początek na Jasną Górę, bo czemu nie…

startujemy, pogoda niby fajna, ale zimno, tak zimno że Dyzio zakłada kominiarkę 🙂

kręcimy czerwonym szlakiem  jak już wspomniałem, pierwszym naszym postojem jest miejscowość

gdzie wpadamy na rynek i zauważamy tam fajną wystawę 🙂 Dyzio nie mógł się powstrzymać 🙂

dalej podjazd pod zamek i zebranie pieczęci okolicznościowej…

dalej lecimy szlakiem czerwonym jadąc tym samym tyłami zamku w Olkuszu, co było fajnie…

heh a tu sem ja i mój jęzor, wpadłem Dyziowi w kadr 🙂

kawałek dalej jadąc czerwonym szlakiem wpadamy do kamieniołoma z fajnymi widoczkami dla oczu… tutaj położenie GPS

heh tak fajnymi, że Dyzio tylko foty pstryka i pstryka, no to ma 🙂

hihi, hihi ale trzeba kręcić dalej…

teren bardzo zróżnicowany i nie łatwy, kolega już ledwo co daje rady 🙂

ale wytargał do góry i daje radę dalej 🙂

niespodzianka bagnista…

trochę dalej zbieramy siły wsuwając to i owo 🙂

a to hmmm sam nie wiem co to miało być no ale jest 🙂

kolejnym przystankiem jest Zamek Mirów – więcej

kawałek dalej Bobolice piękny odresaurowany zamek przez prywatne ręce…więcej

naprawdę piękne miejsce…

tak tak ten cień to kolega Dyzio 🙂

następny zamek, a raczej jego ruiny to zamek Bąkowiec więcej

zamki piękne, ale chyba najlepsze co zobaczyliśmy to jakieś skalne oko widoczne już z daleka… więcej

miejsce miodzio, pokusiło mnie o dostanie się do środka tego właśńie oka, co mi się udało, ale droga tam niebezpieczna dość jest…samo wejście pod skały nie jest łatwe tym bardziej z rowrem, no ale dajemy radę 🙂

Dyzio ciśnie i ciśnie, aż na górce ledwo co zipie :), spokojnie nie tylko on ja też, ale tylko on to ma udowodnione 😉

a u góry tak…pięknie…

heh nie wiem co to za pokraka, ale to chyba ja 🙂

a tu sem Dyzio w skupieniu :), nie nie skupienie było później 😉

a tu znowu wspinaczka…

piękna miejscówka, ale czas uciekać dalej…

na trasie fajny maluszek, Dyzio się załapał w kadr, ale ma przynajmniej normalną miną i jęzor schowany a nie jak ja wyżej 🙂

lecimy dalej…w końcu ktoś mi tez fotki strzela po trasie heh 🙂

a tu jeszcze jedna 🙂

kręcimy i kręcimy, aż w końcu po przejechaniu około 80 km docieramy do Ogrodzienca, gdzie szukamy kwatery na nocleg, ale wczesniej jednak zamek, kliknij aby powiększyć


fana rybnickiej ikry z nami 🙂

WRŚ również…

no i my dwaj wariaci jak to niektórzy mówią 🙂


a tu z naszymi rumakami :), brakuje tylko szabli 🙂


dzień pełny atrakcji i fajnych miejsc do zwiedzenia, zabawę kończymy o godzinie 18:30 i pomykamy do kwatery…

 
11.05.2017 odcinek Podzamcze – Krzeszowice

Plan na dziś dzień to dystans trochę ponad 70 km, wiem to mało ktoś powie, ale to czerwony szlak mtb, naprawdę lekko nie jest miejscami, mało co droga asfaltowa ciągle szuter i lasy, al ejest pięknie, a więc pobudka godzina 7 zero i zbieramy się, z aoknem pogoda zapowiada się SUPER i tak też było 🙂

od razu na starcie szuter i lasy…

po przekręceniu kilkunastu kilometrów już mamy pierwszy na dziś dzień zamek jest nim zamek Pilcza więcej, kliknij aby powiększyć

trochę tych fotek się napstrykało 🙂 jestem i ja z swoja faną

i razem z Dyziem z WRŚ…

zamek fajny, posiada dwie częsci dla zwiedzających jedna bezpłatna i na tej byliśy, a druga częśc to płatna jest i czynna w okreśłonych godzinach, mys zaliczamy to co za freee i jedziemy dalej :), kloejny przystanek trochę dalej to przystanek turystyczny pod nazwą: kliknij aby powiększyć


następnie za rogiem kamień upamiętniający ofiary oddziału – kliknij aby powiększyć


zmęczony Dyzio 🙂 no nie żeby nie było że tylko on jest zmeczony ja też 😉

kawałek dalej niespodzianka bagienna…

przejeżdzamy też koło pomnika AK

następny zamek zwiedzamy w Bydlinie, a w zasadzie tylko same mury, ale warto było się wspiąć…

a tu ukrywający się kolega 🙂

powyżej zmeczony i zamyślony, ale nabrał sił i jedzie ostro dalej 🙂

no i kolejny zamek Rabsztyn więcej, fajnie się z daleka prezentował, no ale jak to zamek znowu podjazd do góry 🙂

cała jego pięknosć z drugiej strony tej oficjalnej…

no i my na jego tle z naszą faną, zastanawialiśmy się żeby ten zamek przejąć i zastąpić flagi, ale na planie się zakończyło 😉

Ikra też jest 🙂

zamek nasz i jedziemy dalej, a tu już ostatnie na niego spojrzenie…

no to jedziemy, Dyzio z fonem w ręku i na fejsie siedzi, relacja na żywo 😉

a tu jego wyraz twarzy jak mnie zczaił że fotki mu robie 😉

kawałek dalej taka oto piękna droga…

tak też było 😉

piękny zjazd w dół i po drodze zatrzymujemy się przy Klasztorze Karmelitów więcej

kościół w środku…

w pobliży Klasztoru wytępują ciekawe ujścia wody, źródełka przy którym się zatrzymujemy a skusił nas swym wyglądem (serce), nie żeby były jakies skojarzenia serce dedykujemy naszym rowerkom :), kliknij aby powiększyć


kawałek dalej kolejne źródełko, równie piękne i kolorowe w blasku słońca…

tutaj ja z flagą Dyzio ustawiał aparat a czas heh ale nigdy nie zdażył dolecieć na czas, więc jestm sam 😉 – kliknij aby powiększyć

i znowu ja :), pogoda dopisała więc i w krótkim rękawie można śmigac i w końcu koszulkę pokazać 😉

na tym miejscu nasze dzisiejsze atrakcję się kończą, bo do miejsca docelowego jakim sa Krzeszowice wsiadamy w pociąg i jedziemy do Katowic, a jest to u mnie konieczne bo na noc mam do roboty buuuaaaa będzie się działo ;), a więc wpadamy do Krzeszowic, heh ja od razu kolege znalazłem 🙂

Dyzio w tym czasie po loda poleciał bo się mu zachciało 🙂

a tu już sam na sam z nim 😉

ja zostawiam kolegę, Dyzio konsumuje loda i pomykamy w ustronne miejsce w celu spożytkowania wolnego czasu jaki mamy do odjazdu pociągu, a trochę go mamy bo ponad 3 godzinki, krecimy po okolicy wpadajc gdzieś w parku na ruiny jakiegoś Pałacyku…

szybko fotka i lecimy w głąb szukać fajnego miejsca, no i mamy jest pięknie, słoneczko, piękna pogoda, pifffko ummmm miodzio 🙂

po trasie zero pifffkkaaa, ale tu nie może być inaczej 😉

słoneczko tak dawało w kośc, że naprawde warunki mieliśy plażowe 🙂

Kartel też się z nami opalał 🙂

 no ale koniec dobrego bo godzina odjazdu cuga się zbliża, więc lecimy na PKP

Dyzio przez kładkę, co zostało uwiecznione, a ja jak to kolejarz na lewo przez tory za peronami 😉

no i po chwili mamy naszego cuga, naszczęście nie kibel 🙂

heh z Krakowa do Katowic fajny cug, ale jak już wspomniałem ja mam szczęści do kibelków więc w Katowicach przesiadam się właśńie do takiego pięknego pocągu 🙂 wsiadam do kibelka a w tle Pendolono klasy premium heh nieźle 🙂

w pociągu poznałem fajnego gościa, pędził na szosie gdzieś z kumplami z Katowic i wracał do domu w Rybniku, fajnie było cała droga przegadana, pozdro dla Ciebie

no i wyjazd, kolejny już w tym roku zakończony bardzo pozytywnie – buuuaaa ten rok to bedzie chyba udany, kolejny wyjazdy przede mną…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: Undefined array key "pages" in /profiles/l/lu/luk/lukas-rybnik/lukas-rower.cba.pl/wp-content/plugins/facebook-messenger-customer-chat/facebook-messenger-customer-chat.php on line 117