Podsumowanie 2016
PODSUMOWANIE ROKU 2016
No i nadszedł jak co roku jego koniec i czas podsumowania, czas planów na kolejny rok, działo się tak dużo w tym 2016 roku, że ciężko mi jest zacząć, no ale coś napisać trzeba ;).
Na początku chciałbym raz jeszcze pochwalić się osiągniętym moim wynikiem przekręconych kilometrów, osiągnąłem w tym roku ponad 10 tyś. km., co jak dla mnie to bardzo dużo biorąc pod uwagę życie zawodowe i rodzinne, co prawda wynik osiągnięty, ale kosztem właśnie życia rodzinnego, gdzie spory czas poświęcałem właśnie na dwa kółka, praca również mocno planowana, najgorsze było to, że biorąc urlop w robocie wiedziałem, że po jego wykorzystaniu nie wrócę do pracy wypoczęty tylko zmęczony i tak też było za każdym razem, urlop ale aktywny…
Żona w tym roku nie miała ze mnie zbyt dużego pożytku, bo nawet wczasy spędziła z córką i kuzynką nad morzem sam, gdzie odwiedziłem ich oczywiście rowerem, no cóż tak to bywa, inne upodobania i zamiłowania…
Ok ale dość smęcenia czas na fakty ; ) jak już wspomniałem rok MEGA udany co do kręcenia korbą, dużo zwiedzonych miejscowości, sporo wycieczek kilkudniowych, mnóstwo nowo poznanych ludzi, pozytywnie zakręconych : )
Przechodząc do sedna sprawy muszę na początku napisać, że miałem kilka bardzo udanych wyjazdów, ale jeden pamiętam najbardziej był to wyjazd do Poręby Wielkiej, gdzie przebywała moja córka Kornelia na koloniach, wyjazd nie planowany odpowiednio wcześniej, po prostu spontan, ale jak Zycie pokazuje to one właśnie są najlepsze, wyjazd ten dedykowałem właśnie córce, która to bardzo się ucieszyła z mojego przyjazdu, wyjazd miał się odbyć tylko z moją osobą, ale napisał do mnie kolego Dyzio z Gliwic z pytaniem czy może się przyłączyć, ja no to że pewnie będzie lepiej, no i się nie myliłem, Dyzio pewno potwierdzi : )…
Pierwszym wyjazdem w tym minionym roku był wyjazd do Leszna, a dokładnie do Bukówca Górnego z znajomymi biegaczami z Rybnika, był on zaplanowany odpowiednio wcześniej, dojazd w jedną stronę odbył się pociągiem, a powrót już w 100% rowerami, wypad bardzo fajnie zaplanowany, nie żebym się tu przechwalał, ale nie chciałem zawieść kolegów i przyłożyłem dość dużo starań na jego przejazd, chodź niestety był jeden nieprzyjemny incydent, jaki to niech już zostanie między nami, ale mimo to z tego miejsca przepraszam wszystkich za ta sytuację!
Kolejny wyjazd z PTTK Racibórz do Byczyńskiego Grodu i dalej do naszych sąsiadów Czech miejscowość Stramberk, ten również wspominam miło chociażby z tego powodu, iż odbywały się w tym czasie mistrzostwa w piłce nożnej, a trafiło nam się tak że dotarliśmy akurat na nocleg gdzie za kilka godzin rozpoczynał się mecz Polska – Szwajcaria, w tym czasie dosłownie Bar i rynek był nasz, przebywaliśmy w Czechach ale klimat nie do opisania i nie do zapominania, pozdrawiam tu najbardziej dziewczyny jak je nazwałem później „mamuski” bo to one dawały MEGA czadu na tym wyjeździe, pozdrawiam WAS
Każdy mój wyjazd jest szczegółowo opisany w dziale, jednakże tutaj w podsumowaniu chciałbym wspomnieć o tych najważniejszych do których również zalicza się Rajd Środowisk Trzeźwościowych, Rajd dookoła Polski w którym to już miałem przyjemność uczestniczyć nie pierwszy raz, jednakże ten był wyjątkowy ze względu na Komandorów Rajdu, a był mim Stanisław S. i Leszek M. to właśnie Dzięki za wszystko nim uczestnictwo w tym wyjeździe zaliczam do bardzo udanych i śmiało mogę stwierdzić że to najlepszy wyjazd dookoła Polski…
Wyjazd, a raczej wjazd na górę Pradziad u naszych sąsiadów, on również nie był zaplanowany i wyszedł bardzo udany, co prawda byłem już tam raz ale w kiepskie warunki pogodowe, tutaj natomiast trafiła się okazja więc skorzystałem i pokręciłem, sam ale dałem rady ; )
Przed tym wyjazdem był jeszcze wyjazd na HEL, narodził się on z zmiany planu bo początkowo w tym czasie chciałem przejechać województwo opolskie dookoła, ale jakoś tak wyszło i narodził się plan pt. Rybnik Go To HEL, oj było pięknie, na pewno kolega Piotr i koleżanka Karolina to potwierdzi…
No i na tym wyjazdy kilkudniowe miałem zakończyć, ale tu kolejny spontan z kolega już tu wspomnianym Dyziem, dzwoni do mnie i pyta czy bym nie pojechał do Warszawy, tam na miejscu jej zwiedzenie i powrót cugiem, hmmm pomyślałem no ale jak to mi nie trzeba mówić dwa razy więc wyjazd szybko doszedł do skutku, oj działo się działo co nie Dyzio : ), Aaa nie wspomniałem tu o wyjeździe dookoła Tatr, ale tu już pisał nic nie będę…
Było też w tym roku mnóstwo jednodniowych pięknych wyjazdów, podsumowując rok w skrócie byłem 42 dni z noclegami poza domem co kosztowało mnie jakieś 3,5 tyś zł mniej więcej, to czas i koszty z wyjazdów z noclegiem, to tak tylko do informacji podaję, bo wydawać by się mogło że rower to jazda darmowa, no niestety kto kręci dużo to wie, że tak nie jest, serwis, części no i jedzenie, bez tego się nie pojedzie, nie zajedzie do celu, niestety tak jak paliwo w samochodzie jak nie nalejesz to stoisz, tu wbrew pozorom jest podobnie, trzeba dobrze zjeść żeby mieć siły i energię do jazdy…
Także kończąc to podsumowanie, bo mógłbym jeszcze tu pisać i pisać, ale i tak nie zostanie to do końca przeczytane więc kończę słowami że rower to piękna sprawa i zachęcam do kręcenia korbą.
Pozdrawiam Wszystkich!