Pradziad 2016
26-27.08.2016 Praded
Wyjazd mocno spontaniczny, narodził się z dnia na dzień z wolnego od pracy i pięknej prognozy pogody, wyjazd w tym terminie miłą być wraz z PTTK Racibórz “do źródeł Odry”, to wyjazd trzydniowy, na który już dawno byłem zapisany, ale niestety nie dostałem urlopu na niedzielę, trzeci dzień rajdu, więc zmuszony byłem odpuścić i właśnie dlatego narodził się Pradziad, wykorzystuje dwa dni wolnego :))), swoją drogą wyjazd na Pradziada miał już u mnie miejsce w 2014 roku w towarzystwie Marka i Krzyśka i było super, niestety jednak pogoda nie dopisała i postanowiłem to powtórzyć w lepsze warunki pogodowe i tu się teraz to udało, niestety tym razem samotnie, bo za mało czasu było na poinformowanie znajomych, no ale cóż…ok dość wstępu czas kręcić korbą 🙂
26.08.2016 1 dzień Rybnik – Pradziad
Spakowany i rower przygotowany już dzień wcześniej, wstaje rano i godzina 5:00 START w kierunku Raciborza i dalej na granicę do Branic…widoczki z rana coś wspaniałego…
jedziemy…
po przekroczeniu granicy w Branicach już od razu pierwsze podjazdy w górę 🙂
po nich czas się trochę oczyścić i schłodzić w potoku rzecznym, piękna, czysta i zimna woda jak zbawienie 🙂
a tu czekan na zastavce (przystanku) powrotnym 🙂
dalej kręcę w górę i w górę przez miejscowość Vbrno Pod Pradadem i dojeżdżam do Karlowej Studenki, piękne miasteczko…
dalej w górę, aż napotykam na zbawienie w postaci źródełka gdzie się obmywam i schładzam ufff
w końcu dojeżdżam już na rozwidlenie dróg w kierunku Pradziada i się teraz dopiero zaczęło, zwiastun znaku mówi wszystko za siebie 🙂
i jedziemy…lekko nie jest
ciepło, potem się zalewam ale jadę 🙂
droga ciężka i trzeba się wzmocnić 🙂
i szczyt coraz to bliżej…
i bliżej, ale sił coraz to mniej 😉
a tu mega zadowolony 😉
i jeszcze bliżej…
teraz szybka fotka z flagą Ikry i dalej na szczyt…
i widoczek z szczytu na powitanie…
pozostaje się tylko czegoś dobrego napić i zjeść 🙂
czas na ogarnięcie się i zrobienie relacji…niestety bark wolnych miejsc w hotelu, ale na szczęście mam materac i śpiwór i kładę się w przedsionku i zasypiam ;)…warunki jakie są takie są ale za freee i jest dobrze 😉
przed spaniem udałem się jeszcze zajrzeć na zachód słońca a wyglądał tak…
panorama, kliknij aby powiększyć…
DOBRANOC bo jutro trzeba wstawać na powstanie słońca 😉
27.08.2016 – 2 dzień – Pradziad – Rybnik
Budzik nastawiony na 5:10 w celu niezaspania na powitanie wschodu słońca, no i udaje się, zobaczcie sami 🙂 dla mnie coś pięknego niezapomniane chwile…
a tu całość z księżycem…
pięknie jest, no ale czas nagli i ruszamy po drodze jeszcze kilka fotek 😉
i już coraz to jaśniej…
i jeszcze ja na tle wieży 😉
trasę zjazdową wybrałem inną niż standardowo, nie chciałem pokonywać tego samego odcinka drogi no i wybrałem hmmm :), widzę skręt z opisem cykloturysta, jest asfalt no to jadę, trochę zimno więc trzeba było coś na łysą główkę zarzucić 😉
asfalt był, ale się skończył ;), ale wracać nie mam się zamiaru pod tą górę z powrotem…
więc patrzę na mapkę i widzę że droga prowadzi w kierunku miasteczka pod nazwą Cervenohorskie Sedlo, no to jadę dalej, trasa bardziej do MTB, ale daję radę 🙂
po drodze niezłe widoczki, ale też i ciarki na plecach, bo wokoło ani ducha tylko jedna droga i las, nic tylko brakuje jakiegoś miłego zwierzaka heh 🙂
w końcu wyskakuje z leśnej ścieżki i na oczy ukazuje mi się niezły plac pubowy drogi, droga zamknięta , ale widze robotników i pytam jakoś tam żeby się dogadać czy mogę przejechać a oni na to że ja yno pozor dować 🙂 no to jadę, kawałek dalej droga już asfaltowa…
droga heh zajebista!!! ładny zjazd się szykuję buuuuaaaaa chyba przez 10 km, ale pięknie :))))
radość zjazdowa trwaaaaaa 🙂
no ale cóż co piękne to i szybko się kończy heh :), przed oczyma piękny znak zwiastujący ładne naginanie do góry :)…podjazd 11% przez 2,5 km na początek
no i koniec…
ale jak to bywa gdy wyjedziesz pod górę i się nieźle zmachasz to i zjazd powinien być :), no i jest więc zarzucam kapturek z kurtki i pomykam w dół bo dość chłodny wiatr mimo że nieźle słoneczko dawało czadu…
docieram do miejscowości Vbrno pod Pradadem, gdzie robię mały postój, docieram również pięknym zjazdem że nie musiałem przez ładnych kilkanaście km kręcić korbą, to zapłata za wcześniejszy podjazd :), dalej kierunek Miasto Albrechtice gdzie również nie obyło się bez wzniesień, ale już nie takich heh, wyjeżdżam na jeden z nich i robię mały postój, odwracam się i heh co ja widzę to kurde Pradziad 🙂
a tu fotka z wodą, gdzie bez niej bym go nie pokonał 🙂
tym sposobem docieram do Lenarcic i widząc Zameczek dotarło do mnie gdzie jestem, bo znam te strony, bywałem tu dość często… (położenie GPS)
kawałek dalej to już Polska, ale jeszcze przez Czechy trochę pokręciłem, a potem już tylko przez pola w naszym kraju :), to ścieżka asfaltowa wzdłuż granicy po drugiej stronie to Polska…
a tu już pola i dość fajne drogi…
no i ostatnie spojrzenie w tył na Pradziada 🙂
jedziemy prze nasze wioski i można zaobserwować jak trwają przygotowania do zbliżających się dożynek corocznych…
heh prawie jak ja 🙂
i docieram do Raciborza…
całkiem ciekawie obrośnięty budynek po drodze w Suminie…
Podsumowanie
Jak to już kolejny raz było i sprawdziło się wyjazdy spontaniczne i nie planowane są MEGA!!! ten również taki był, co prawda dał mi w kość bardzo mocno, ale powodem tego był fakt ciągłej pracy dzień za dniem po 12 godzin i od razu wyjazd, ale dałem rady, nie żałuję mimo to że pojechałem sam, n o właśnie sam i tu też jest duża różnica w kręceniu jednak w grupie ma się dużo więcej sił i człowiek jest wytrwalszy tak mi się wydaje, tutaj miałem czasem problemy na podjazdach, gdzie musiałem się na kilka minut zatrzymać o odpocząć, no ale finał jest jaki jest ZAJEBISTY!!! 🙂
Zachód i wschód słońca na szczycie Pradziada to najlepsze co widziałem na niebie w życiu, polecam każdemu coś pięknego…
{jcomments on}
26-27.08.2016 Praded
Wyjazd mocno spontaniczny, narodził się z dnia na dzień z wolnego od pracy i pięknej prognozy pogody, wyjazd w tym terminie miłą być wraz z PTTK Racibórz “do źródeł Odry”, to wyjazd trzydniowy, na który już dawno byłem zapisany, ale niestety nie dostałem urlopu na niedzielę, trzeci dzień rajdu, więc zmuszony byłem odpuścić i właśnie dlatego narodził się Pradziad, wykorzystuje dwa dni wolnego :))), swoją drogą wyjazd na Pradziada miał już u mnie miejsce w 2014 roku w towarzystwie Marka i Krzyśka i było super, niestety jednak pogoda nie dopisała i postanowiłem to powtórzyć w lepsze warunki pogodowe i tu się teraz to udało, niestety tym razem samotnie, bo za mało czasu było na poinformowanie znajomych, no ale cóż…ok dość wstępu czas kręcić korbą 🙂
26.08.2016 1 dzień Rybnik – Pradziad
Spakowany i rower przygotowany już dzień wcześniej, wstaje rano i godzina 5:00 START w kierunku Raciborza i dalej na granicę do Branic…widoczki z rana coś wspaniałego…
jedziemy…
po przekroczeniu granicy w Branicach już od razu pierwsze podjazdy w górę 🙂
po nich czas się trochę oczyścić i schłodzić w potoku rzecznym, piękna, czysta i zimna woda jak zbawienie 🙂
a tu czekan na zastavce (przystanku) powrotnym 🙂
dalej kręcę w górę i w górę przez miejscowość Vbrno Pod Pradadem i dojeżdżam do Karlowej Studenki, piękne miasteczko…
dalej w górę, aż napotykam na zbawienie w postaci źródełka gdzie się obmywam i schładzam ufff
w końcu dojeżdżam już na rozwidlenie dróg w kierunku Pradziada i się teraz dopiero zaczęło, zwiastun znaku mówi wszystko za siebie 🙂
i jedziemy…lekko nie jest
ciepło, potem się zalewam ale jadę 🙂
droga ciężka i trzeba się wzmocnić 🙂
i szczyt coraz to bliżej…
i bliżej, ale sił coraz to mniej 😉
a tu mega zadowolony 😉
i jeszcze bliżej…
teraz szybka fotka z flagą Ikry i dalej na szczyt…
i widoczek z szczytu na powitanie…
pozostaje się tylko czegoś dobrego napić i zjeść 🙂
czas na ogarnięcie się i zrobienie relacji…niestety bark wolnych miejsc w hotelu, ale na szczęście mam materac i śpiwór i kładę się w przedsionku i zasypiam ;)…warunki jakie są takie są ale za freee i jest dobrze 😉
przed spaniem udałem się jeszcze zajrzeć na zachód słońca a wyglądał tak…
panorama, kliknij aby powiększyć…
DOBRANOC bo jutro trzeba wstawać na powstanie słońca 😉
27.08.2016 – 2 dzień – Pradziad – Rybnik
Budzik nastawiony na 5:10 w celu niezaspania na powitanie wschodu słońca, no i udaje się, zobaczcie sami 🙂 dla mnie coś pięknego niezapomniane chwile…
a tu całość z księżycem…
pięknie jest, no ale czas nagli i ruszamy po drodze jeszcze kilka fotek 😉
i już coraz to jaśniej…
i jeszcze ja na tle wieży 😉
trasę zjazdową wybrałem inną niż standardowo, nie chciałem pokonywać tego samego odcinka drogi no i wybrałem hmmm :), widzę skręt z opisem cykloturysta, jest asfalt no to jadę, trochę zimno więc trzeba było coś na łysą główkę zarzucić 😉
asfalt był, ale się skończył ;), ale wracać nie mam się zamiaru pod tą górę z powrotem…
więc patrzę na mapkę i widzę że droga prowadzi w kierunku miasteczka pod nazwą Cervenohorskie Sedlo, no to jadę dalej, trasa bardziej do MTB, ale daję radę 🙂
po drodze niezłe widoczki, ale też i ciarki na plecach, bo wokoło ani ducha tylko jedna droga i las, nic tylko brakuje jakiegoś miłego zwierzaka heh 🙂
w końcu wyskakuje z leśnej ścieżki i na oczy ukazuje mi się niezły plac pubowy drogi, droga zamknięta , ale widze robotników i pytam jakoś tam żeby się dogadać czy mogę przejechać a oni na to że ja yno pozor dować 🙂 no to jadę, kawałek dalej droga już asfaltowa…
droga heh zajebista!!! ładny zjazd się szykuję buuuuaaaaa chyba przez 10 km, ale pięknie :))))
radość zjazdowa trwaaaaaa 🙂
no ale cóż co piękne to i szybko się kończy heh :), przed oczyma piękny znak zwiastujący ładne naginanie do góry :)…podjazd 11% przez 2,5 km na początek
no i koniec…
ale jak to bywa gdy wyjedziesz pod górę i się nieźle zmachasz to i zjazd powinien być :), no i jest więc zarzucam kapturek z kurtki i pomykam w dół bo dość chłodny wiatr mimo że nieźle słoneczko dawało czadu…
docieram do miejscowości Vbrno pod Pradadem, gdzie robię mały postój, docieram również pięknym zjazdem że nie musiałem przez ładnych kilkanaście km kręcić korbą, to zapłata za wcześniejszy podjazd :), dalej kierunek Miasto Albrechtice gdzie również nie obyło się bez wzniesień, ale już nie takich heh, wyjeżdżam na jeden z nich i robię mały postój, odwracam się i heh co ja widzę to kurde Pradziad 🙂
a tu fotka z wodą, gdzie bez niej bym go nie pokonał 🙂
tym sposobem docieram do Lenarcic i widząc Zameczek dotarło do mnie gdzie jestem, bo znam te strony, bywałem tu dość często… (położenie GPS)
kawałek dalej to już Polska, ale jeszcze przez Czechy trochę pokręciłem, a potem już tylko przez pola w naszym kraju :), to ścieżka asfaltowa wzdłuż granicy po drugiej stronie to Polska…
a tu już pola i dość fajne drogi…
no i ostatnie spojrzenie w tył na Pradziada 🙂
jedziemy prze nasze wioski i można zaobserwować jak trwają przygotowania do zbliżających się dożynek corocznych…
heh prawie jak ja 🙂
i docieram do Raciborza…
całkiem ciekawie obrośnięty budynek po drodze w Suminie…
Podsumowanie
Jak to już kolejny raz było i sprawdziło się wyjazdy spontaniczne i nie planowane są MEGA!!! ten również taki był, co prawda dał mi w kość bardzo mocno, ale powodem tego był fakt ciągłej pracy dzień za dniem po 12 godzin i od razu wyjazd, ale dałem rady, nie żałuję mimo to że pojechałem sam, n o właśnie sam i tu też jest duża różnica w kręceniu jednak w grupie ma się dużo więcej sił i człowiek jest wytrwalszy tak mi się wydaje, tutaj miałem czasem problemy na podjazdach, gdzie musiałem się na kilka minut zatrzymać o odpocząć, no ale finał jest jaki jest ZAJEBISTY!!! 🙂
Zachód i wschód słońca na szczycie Pradziada to najlepsze co widziałem na niebie w życiu, polecam każdemu coś pięknego…